Protesty w Iranie wybuchły w połowie września, do tej pory zginęło w nich prawdopodobnie około ćwierć tysiąca osób, w tym dzieci. Iskrą była śmierć Mahsy Amini, młodej kobiety zatrzymanej przez "Patrol Przewodnictwa Moralnego", która dosyć nonszalancko potraktowała ortodoksyjne wymogi dotyczące zakrywania włosów. Według oficjalnej wersji Amini doświadczyła zawału serca, a następnie śpiączki i - po trzech dniach w szpitalu - zmarła.
Incydent wyprowadził na ulice początkowo młode kobiety, a wkrótce później: olbrzymie rzesze młodych Irańczyków obojga płci. Z czasem do demonstracji zaczęły przyłączać inne grupy, sfrustrowane realiami życia w Iranie: w zachodniej części kraju to irańscy Kurdowie, którym żyje się w Iranie niewiele lepiej niż Kurdom tureckim, w położonym na wschodzie, nieopodal granic z Afganistanem i Pakistanem Zahedanie - to lokalne społeczności oburzone plotkami o gwałcie popełnionym rzekomo przez jednego z tamtejszych policjantów na zatrzymanej nastolatce; w dużych miastach protestują zwolennicy reform i systemowej oraz pozasystemowej opozycji; na ulice wyszli też mieszkańcy biednych dzielnic dużych miast - do niedawna bastionu poparcia dla reżimu - rozgniewani panującą drożyzną i znikającymi subsydiami do rozmaitych produktów; pod koniec października przyłączyli się robotnicy z sektora surowcowego - naftowego i gazowego - którzy od lat utyskiwali na warunki pracy i niskie płace.
Porozumienie odesłane do lamusa
Skala protestów jest zatem bezprecedensowa i choć Zachód dosyć długo zwlekał z reakcją, to po kilku tygodniach nie może odwracać już wzroku. - Niewątpliwie śmierć Amini i protesty, jakie wywołała, miały i mają olbrzymi symboliczny ładunek - podsumował niedawno na stronach "The New Arab" anonimowy europejski dyplomata, pracujący w pakistańskim Islamabadzie. - Trudno zatem mówić dziś o powrocie do negocjacji nuklearnych z Teheranem, gdy w mediach wciąż wybrzmiewa echo tych protestów - dodawał.
To, że rozmowy o porozumieniu nuklearnym zeszły na drugi plan, potwierdził też recznik Departamentu Stanu USA, Ned Price. Jego szef, Sekretarz Stanu Anthony Blinken, spotkał się z delegacją irańskiej opozycji i zapewnił ją o wsparciu Waszyngtonu dla protestujących, swoje poparcie dla Iranek wyraził też prezydent Joe Biden.
Klamka zatem zapadła, choć rozmowy o odnowieniu porozumienia nuklearnego przeciągały się od miesięcy, wstrzymane zarówno przez najważniejszych adwersarzy - Amerykanów i Irańczyków - jak i mocarstwa zaangażowane w ten proces, zwłaszcza Rosjan. Tym ostatnim zależało - przynajmniej formalnie - na tym, by Iran został wyłączony z reżimu sankcji nałożonych na Moskwę po agresji Rosji na Ukrainę.