Pandemia koronawirusa bardzo mocno uderzyła w gospodarcze filary świata. Do walki z nowym zagrożeniem włączyły się nie tylko rządy, ale również duże podmioty gospodarcze. Wynika to z jednej strony ze społecznej odpowiedzialności firm, z drugiej strony ze świadomości, że tylko wypłaszczenie krzywej zachorowań pozwoli na zachowanie ciągłości produkcyjnej i znoszenie restrykcji paraliżujących życie ekonomiczne w kraju i za granicą. Po raz pierwszy od drugiej wojny światowej świat polityki i biznesu złączył tak mocno wspólny cel, a właściwie wspólny wróg. Nie bez powodu część komentatorów zaczęła porównywać obecne realia ekonomiczne do warunków wojennych.
Minister aktywów państwowych Jacek Sasin, Premier RP Mateusz Morawiecki, Marcin Chludziński, prezes KGHM Polska Miedź S.A.
W Polsce grupą kapitałową, która bardzo szybko zdała sobie sprawę z tego co się dzieje jest KGHM. Firma operująca w wielu miejscach na świecie już wcześniej przygotowywała się na rozwój nabrzmiewającego konfliktu handlowego pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Chinami dywersyfikując łańcuchy dostaw. Choć kryzys związany z koronawirusem zaskoczył wszystkich (okazując się czymś zupełnie nowym i śmiertelnie niebezpiecznym), to jednak KGHM na tej solidnej postawie zdołał utrzymać procesy produkcyjne i sprzedażowe oraz aktywnie wspomóc rząd w walce z nową chorobą.
10 marca w KGHM wprowadzono specjalne procedury na czas pandemii, a więc zaledwie kilka dni po zdiagnozowaniu pierwszego chorego w Polsce. Warto dodać, że sytuacja nie wydawała się wtedy jeszcze tak dramatyczna jak kilka tygodni później. Życie, także gospodarcze, toczyło się bez zakłóceń, a wielu Polaków wyjechało na urlop (o liczbach najlepiej świadczy akcja LOT do domu). Mimo to surowcowy potentat już wtedy ograniczył delegacje, szkolenia, pracownicy po 65 r. życia mogli przejść na pracę z domu, uruchomiono także specjalny numer infolinii, gdzie można było uzyskać informacje o aktualnej sytuacji związanej z koronawirusem.
Transport sprzętu medycznego zorganizowany przez KGHM i Lotos