Polskie LNG (PLNG), operator budowanego w Świnoujściu terminalu, przeprowadził analizę opłacalności zakupu gazu skroplonego względem surowca importowanego gazociągami. PLNG wziął w niej pod lupę ceny w gazowych kontraktach w Europie w latach 2010–2013. „Rz" dotarła do tego porównania.
Wyniki mogą być zaskakujące. Eksperci spółki ustalili bowiem, że dostawy LNG, choć ze względu na wyższe koszty logistyczne powinny być w wielu wypadkach droższe, okazały się zdecydowanie bardziej opłacalne. Różnice mogą sięgać nawet ponad 50 proc. na korzyść gazu skroplonego.
Z Rosji drożej
PLNG przyjrzał się m.in. kosztom dostaw gazociągami z Rosji do Niemiec, Francji, Węgier i Włoch, z Algierii do Włoch i Francji, a także z Niemiec na Węgry oraz z Holandii do Francji, Niemiec i Włoch. – Dla każdego z analizowanych państw w odniesieniu do każdego kierunku dostaw ceny są zawsze wyższe od miesięcznej średniej ważonej ceny LNG w Unii Europejskiej – potwierdza Tadeusz Tański, szef biura strategii i analiz PLNG.
Różnice w kosztach są znaczące. – W całym badanym okresie cena gazu, np. w gazociągach na granicy Niemiec, sprowadzanego z kierunku rosyjskiego, była o 25–45 proc. wyższa od średniej ważonej ceny LNG – wyjaśnia Tański. Jak podkreśla, w przypadku Włoch dostawy gazociągiem surowca z Rosji były jeszcze o kolejne 5 proc. droższe. To oznacza, że Włosi płacili Gazpromowi nawet 175 dol. na każde 1000 m sześc. paliwa więcej, niż gdyby mieli sprowadzać je w postaci skroplonej statkami na przykład z Afryki Płn.
Jak było w przypadku Polski? PLNG tego nie ujawnia. Tadeusz Tański zastrzega, że spółka nie miała dostępu do cen, po jakich PGNiG kupuje surowiec od Gazpromu. Formuła cenowa w kontrakcie jamalskim jest bowiem tajna. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że PGNiG za rosyjski gaz płaci 450–500 dolarów za 1000 m sześc. Zdaniem Tańskiego LNG ma więc potencjał, by obniżać ceny w Polsce.