Wczoraj na międzynarodowych giełdach rosły ceny ropy i gazu. W ocenie ekspertów to przede wszystkim efekt wojskowych działań Rosji na należącym do Ukrainy Półwyspie Krymskim.
– Sytuacja polityczna w krajach eksportujących ropę zawsze miała bardzo istotny wpływ na ceny tego surowca. Nie inaczej jest w przypadku konfliktu rosyjsko-ukraińskiego – mówi Kamil Kliszcz, analityk DM mBanku.
15 mld m3 gazu ziemnego zużywa rocznie Polska, z czego ponad połowę stanowi import z Rosji
Jego zdaniem wczorajszy wzrost cen należy uznać za umiarkowany. Z tego powodu ma on niewielki wpływ na polską gospodarkę i firmy tu działające. W przyszłości nie można jednak wykluczyć zdecydowanie większych zwyżek, zwłaszcza gdyby doszło do nałożenia embarga na eksport ropy z Rosji.
– Wówczas rafinerie w Gdańsku i Płocku mogłyby w sposób istotny odczuć brak gorszej jakości, ale tańszego surowca wydobywanego w Rosji, w którego przetwórstwie się specjalizują. To zapewne spowodowałoby wzrost cen wszystkich rodzajów ropy, a następnie i paliw – twierdzi Kliszcz.