Projekt, który Donald Tusk zamierza przedstawić w Brukseli, opiera się na sześciu filarach. Zbudowanie wszystkich ma ograniczyć zależność krajów UE od importu paliw. Chodzi głównie o uniezależnienie się od dyktatu Rosji w sprawie cen gazu.
W tym kontekście najważniejszym postulatem wydaje się stworzenie „unii zakupowej", czyli wypracowanie spójnej i solidarnej strategii negocjacyjnej. – Opracowaliśmy kilka pomysłów, które mogą uczynić z Europy jednorodnego, potężnego zamawiającego, dzięki czemu państwa, które dostarczają energię do Europy, nie będą mogły dyktować warunków w taki sposób, w jaki to do tej pory robiły – stwierdził premier.
Nie był to pierwszy raz, kiedy szef rządu mówił o potrzebie zwiększenia siły przetargowej UE. Takim wnioskiem zakończył się szczyt krajów wspólnoty z 20 i 21 marca. Do czerwca Komisja Europejska ma przedstawić kompleksowy plan zmniejszenia zależności energetycznej Unii. Pomysł znalazł już poparcie Hermana Van Rompuya, szefa Rady Europejskiej, a także kanclerz Niemiec Angeli Merkel.
Unia energetyczna – zdaniem Tuska – powinna opierać się także na mechanizmie solidarności gazowej na wypadek przerwania dostaw, zwiększeniu do 75 proc. finansowania ze środków europejskich instalacji energetycznych umożliwiających tę solidarność i dywersyfikacji dostaw energii i gazu. Chodzi o możliwość importu gazu skroplonego m.in. z USA.
Ostatnimi i najważniejszymi w kontekście polskiej energetyki postulatami premiera były te ws. promowania zainteresowania gazem łupkowym w Europie i rehabilitacji węgla. Tusk przypomniał, że UE powstawała jako wspólnota właśnie węgla i stali.