– Polski rząd będzie robił wszystko, aby potrzeba rehabilitacji węgla i budowy niezależności energetycznej znalazła praktyczny wymiar. (...) Nie możemy się jednak łudzić – tak jak bezpieczeństwo militarne i polityczne, bezpieczeństwo energetyczne musi trochę kosztować – mówił Donald Tusk podczas niedawnego Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Parasol rządowy
Pierwsze efekty rozpostarcia rządowego parasola nad górnictwem już są. Z naszych informacji wynika, że elektrownie przestały już domagać się obniżek cen węgla. Jeszcze na początku roku polskie kopalnie skarżyły się na naciski elektrowni żądających renegocjacji długoterminowych umów na dostawy. Spółki węglowe, które balansują na granicy rentowności, nie chciały się na nie zgodzić. Średnia cena węgla energetycznego w 2013 r. spadła w naszym kraju o 10 proc. Kopalnie sprzedawały surowiec ze średnią stratą 6,41 zł za tonę.
Rezygnując z nacisków na firmy węglowe, spółki energetyczne szukają zysków gdzie indziej. Na stół szefa Urzędu Regulacji Energetyki trafiły już wnioski o podwyższenie taryfy dla gospodarstw domowych od czterech największych firm energetycznych: PGE, Tauronu, Enei i Energi. Pretekstem jest przywrócenie wsparcia dla tzw. kogeneracji, czyli wspólnego wytwarzania energii elektrycznej i ciepła.
Nie wiadomo, o jakie podwyżki wnioskują spółki ani kiedy mogłyby wejść w życie nowe taryfy. Paweł Puchalski z DM BZ WBK szacuje potencjalny wpływ wsparcia dla kogeneracji na wzrost ceny 1 MWh energii na ok. 10 zł. – W stosunku do obecnej taryfy G (dla gospodarstw domowych – red.) to o 5 proc. więcej. Teoretycznie więc koncerny energetyczne mogłyby wnioskować o taką podwyżkę, by przenieść wyższe koszty na odbiorców – mówi Puchalski.
Z informacji ze źródeł zbliżonych do URE wynika, że jedna ze spółek jako argument za podwyżką wymienia nie tylko kogenerację. Zapewne chodzi o koszty paliwa, które w przeszłości wielokrotnie były powodem stawiania podobnych żądań.