Jak ocenił Piechociński, polska ma dodatkowe argumenty, by w negocjacjach na poziomie biznesowym, które - jak zapowiedział - zaczną się jesienią, występować o obniżkę cen. Jego zdaniem w ostatnich latach zmieniła się sytuacja wokół gazu w Europie i warunki coraz bardziej dyktują odbiorcy, a nie dostawcy. Wicepremier zauważył też, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy okazało się, że w kontraktach spot - krótkoterminowych w Europie można uzyskać lepsze ceny niż w kontraktach długoterminowych.
"Kontrakty długoterminowe były zawierane przed kryzysem, kiedy wszyscy zakładali, że cena energii będzie rosła i że będzie to rynek dostawcy. A w wyniku kryzysu i spowolnienia w Europie oraz wzrostu efektywności wykorzystania energii, mamy rynek odbiorcy" - ocenił Piechociński. "Niższą cenę mają kraje które biorą więcej, takie jak Niemcy albo kraje, które otwarcie mówią o alternatywnych kierunkach dostaw. A kraje które biorą mniej - jak Polska - mają wyższą cenę" - wyjaśnił.
Piechociński wskazał, że argumentem jest to, iż Polska jest stabilnym odbiorcą rosyjskiego gazu oraz solidnym płatnikiem. "Nie do przyjęcia jest więc, żeby miała cenę wyższą od średniej europejskiej. Zwłaszcza, że leżymy bliżej złóż gazu, więc i koszty przesyłu są niższe" - podkreślił wicepremier.
Jego zdaniem, w umowy gazowe musi być wpisana możliwość ich korekty i dokonywania analiz co jakiś czas. "Partnerzy, pisząc długoterminowe kontrakty, powinni takie klauzule zawierać" - podkreślił, dodając, że Polsce będzie chodziło o "transparentne i elastyczne zasady" w kontrakcie.
Podpisany w 2010 r. przez PGNiG z Gazpromem kontrakt przewiduje dostawy do końca 2022 r. do 10,2 mld m sześc. gazu rocznie. W 2012 r. PGNiG podało Gazprom do arbitrażu, w efekcie ugody z rosyjską firmą cenę gazu obniżono, jak szacowano - o ponad 10 proc. Zgodnie z umową, w listopadzie 2014 r. otwiera się okno dla negocjacji o ewentualnej zmianie ceny dostarczanego gazu. W marcu 2014 r. prezes PGNiG zapowiadał, że zamierza skorzystać z możliwości renegocjacji.