Po zakończonym w piątek szczycie przywódców 27 państw Unia Europejska ma pakiet klimatyczny, który zobowiązuje ją do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla (CO[sub]2[/sub]) o 20 procent do 2020 roku. – To, co się wydarzyło, jest historyczne. Nie ma innego kontynentu, który zgodziłby się co do przestrzegania tak wiążących zasad jak my – cieszył się Nicolas Sarkozy.
Francuski prezydent ma powody do radości. Jego półroczne przewodnictwo w UE mogło lec w gruzach pod ciężarem nieoczekiwanych wydarzeń, jak klęska referendum nad traktatem lizbońskim w Irlandii, rosyjska agresja na Gruzję i wreszcie kryzys gospodarczy. W ostatnim momencie jednak Sarkozy uzyskał zgodę w sprawie pakietu klimatycznego, wstępne “tak” dla wartego 200 mld euro pakietu ratowania gospodarki i obietnicę powtórzenia referendum przez rząd w Dublinie.
Ceną sukcesu klimatycznego są ustępstwa dla poszczególnych krajów, w tym Polski. – W tej grze stawką była przyszłość Ziemi, ale też polskiej energetyki – zauważył polski premier. Donald Tusk i jego ministrowie wywalczyli dla elektrowni węglowych dodatkowe siedem lat na modernizację. W 2013 roku będą musiały kupować tylko 30 proc. uprawnień do emisji CO[sub]2[/sub] (początkowo mówiono o 100 proc.), a do pełnych odpłatności będą dochodzić stopniowo do 2020 roku.
Premier bardzo chciał pochwalić się konkretnymi, liczbowymi zyskami dla polskiej gospodarki. Podał kwotę 60 mld zł w latach 2013 – 2020. – Takie będą nasze zyski i nieponiesione straty – mówił Tusk. Inni politycy nie potwierdzali tych wyliczeń. – Nie wiemy, jaka będzie cena uprawnień emisyjnych, nie jesteśmy w stanie tego oszacować – mówił Mirek Topolanek, premier czeskiego rządu.
Ale na pewno dzięki okresowi przejściowemu polskie firmy i gospodarstwa domowe będą płacić niższe rachunki za prąd. Polska może też liczyć na miliardy euro z funduszu solidarności. Składa się nań 12 proc. uprawnień emisyjnych w całej UE, które przypadną krajom biedniejszym – początkowo proponowano 10 proc. Jeśli rynek uprawnień do emisji CO[sub]2[/sub] byłby tak duży, jak chciała Komisja Europejska, a cena uprawnienia wynosiła średnio 39 euro za tonę, to transfer dla Polski wyniósłby 13 mld euro. Nasz budżet mógłby je przeznaczyć na modernizację energetyki, ewentualnie rekompensaty dla osób najbardziej poszkodowanych w wyniku podwyżek cen prądu. Faktyczna wielkość kwoty może się znacznie różnić, w zależności od wielkości rynku.