Łupki są bezpieczne

Polska w perspektywie 20-letniej zmniejszyła emisję CO2 o 30 proc. i jest to jeden z najlepszych wyników w UE - mówi w rozmowie z "Rz" Marcin Korolec, minister środowiska

Aktualizacja: 05.12.2011 04:57 Publikacja: 04.12.2011 19:07

Łupki są bezpieczne

Foto: Fotorzepa, Laszewski Szymon Szymon Laszewski

Czego Polska spodziewa się po 17 konferencji klimatycznej ONZ w Durbanie?

Światowe negocjacje klimatyczne, których apogeum ma miejsce w tym roku na szczycie klimatycznym w Durbanie, są w bardzo ważnym momencie. Z jednej strony, z końcem przyszłego roku wygasa pierwszy okres rozliczeniowy Protokołu z Kioto.  Powstaje  pytanie: co dalej z protokołem i zobowiązaniami wynikającymi z tej formuły prawnej?

Ale jest też pytanie bardziej zasadnicze: co dalej ze światową polityką klimatyczną i z naszymi wysiłkami, jeśli chodzi o redukcje emisji gazów cieplarnianych. Szczyt klimatyczny w Durbanie rozpoczął się tydzień temu, a tylko Unia Europejska stawiła się na nim z bardzo ambitnym podejściem do spraw klimatycznych. Żadna z dużych gospodarek – rozwiniętych, rozwijających się, czy będących w połowie drogi rozwoju -  nie ma poważnej oferty i deklaracji dotyczących, własnych ambicji redukcyjnych.

Jeśli chodzi o redukcję emisji CO2 ma sens tylko wspólny wysiłek i tylko jako taki może naprawdę zapobiec zmianom klimatycznym i uratować m.in.  państwa wyspiarskie przed zatopieniem przez morze. Te dwa tygodnie w Durbanie są próbą odpowiedzi na pytanie: w jakim momencie tego procesu jesteśmy?

Zmiany klimatu są  z pewnością problemem dla państw wyspiarskich, ale czy emisje CO2 są problemem dla nas? Wydaje się, że kryzys gospodarczy zweryfikował ambitną politykę klimatyczną UE, a nasze firmy mogą już spokojniej na tę politykę przystać.

Jako Polska w perspektywie 20-letniej zmniejszyliśmy emisje CO2 o 30 proc. i jest to jeden z najlepszych wyników w UE. Jednocześnie mamy w tym okresie stały wzrost gospodarczy. O tym fenomenie trzeba pamiętać, bo mamy bardzo poważne osiągnięcia w tym obszarze, jedne z największych w Europie.

Jeśli chodzi o rozwiązania w przyszłości, to aby polityka ochrony klimatu mogła być skuteczna to musi być powszechna. Sama UE, choć podejmuje bardzo ambitne cele, nie da rady wprowadzić takich ograniczeń emisji, które miałyby wpływ na ochronę klimatu, ponieważ UE odpowiada za 11 proc. emisji globalnej.

Cel redukcji emisji o 30 proc. do 2020 r. jest na razie odłożony w UE, ponieważ nie ma zaangażowania innych partnerów w globalne porozumienie, ale po szczycie w Durbanie przewodnictwo w UE obejmie Dania, która z pewnością będzie chciała wrócić do tego pomysłu. Co na to Polska?

Decyzja polityczna Rady Europejskiej jest  w tym punkcie absolutnie jasna i była powtarzana szereg razy na kolejnych spotkaniach. UE zadeklarowała gotowość redukcji emisji powyżej 20 proc., nawet do 30 proc., ale w sytuacji, gdy będzie obowiązywał światowy system prawny, który doprowadzi do redukcji emisji gazów cieplarnianych w porozumieniu w skali globalnej.

To, co było problematyczne przed Durbanem i jest problematyczne na szczycie w Durbanie to nawet sama droga dojścia i koncepcja nowego porozumienia, a niestety nie samo porozumienie globalne. Tak więc podstawowy warunek uzgodniony między szefami rządów UE jest daleki od spełnienia.

Jedna ze spornych kwestii w nowym porozumieniu to nadwyżka praw tzw. AAU, którą ma m.in. Polska. Nawet Unia nie wypracowała w tej kwestii jednego stanowiska, co dalej z tymi uprawnieniami?

Jest cały szereg poziomów negocjacyjnych porozumienia. Z jednej strony mówimy o ścieżce dojścia do porozumienia, które obejmowałoby 100 proc. światowych emisji gazów cieplarnianych. Negocjacje dotyczą także tego, w jaki sposób wprowadzać drugi okres rozliczeniowy po Kioto i ewentualnie na jakich warunkach. Mówimy o procesach adaptacyjnych, transferze technologii, finansowaniu polityki klimatycznej.

Kwestia przyszłości uprawnień AAU jest jedną ze szczegółowych kwestii negocjowanych jako warunki przyjęcia drugiego okresu rozliczeniowego, ale to tylko jeden z wielu punktów negocjowanych na miejscu.

Ta szczegółowa kwestia była negocjowana między ministrami środowiska UE i uzgodnienia są dość precyzyjne, chociaż nie szczegółowe. Precyzyjność ustalenia polega na tym, że system nadwyżki powinien być jednakowy w stosunku do państw UE i tych spoza UE. Nie jest uzgodnione pomiędzy ministrami, w jaki sposób jaka wartość tych uprawnień możliwa jest do wykorzystania w drugim okresie rozliczeniowym. Jest problematyczne, że ministrowie nie umieli tego uzgodnić przez szczytem w Durbanie. Takie uzgodnienie dzisiaj musi być w formie spotkania rady ministrów środowiska.

Kiedy mówimy o wpływie przemysłu na środowisko nie sposób spytać się o gaz łupkowy. UE miała wydać stanowisko w spawie bezpieczeństwa stosowania tzw. szczelinowania, czy ta technologia jest bezpieczna dla środowiska?

Sama metoda szczelinowania jest używana od dziesięcioleci. To nie jest metoda rewolucyjna, jest nowatorska w tym zakresie, że została zastosowana w USA w stosunku do tych układów geologicznych, z których można wydobywać gaz łupkowy na skalę przemysłową.

W mojej ocenie te procesy są bezpieczne środowiskowo i wydaje mi się, że nie ma potrzeby, by te kwestie były regulowane na poziomie wyższym niż narodowy.

Czy pomysły unijnych regulacji dotyczące gazu łupkowego zostały oddalone. Czy to oznacza, że droga dla naszego gazu jest otwarta?

Musimy poczekać na wyniki badań koncesji, które są wydane, by mieć wiedzę, jaka ilość tego gazu jest możliwa realnie do wydobycia, jakie będą jego ceny komercyjne. Wiążemy z tym  wielkie nadzieje, ale musimy uzbroić się w cierpliwość i poczekać na wyniki badań, które są prowadzone.

Oczywiście słyszałem o inicjatywach i pomysłach, żeby wprowadzić pewne regulacje na poziomie europejskim dotyczące gazu łupkowego, ale wydaje mi się, że tutaj nie ma na to przestrzeni.

Czy będą dodatkowe regulacje na poziomie krajowym, np. w kwestii wód powierzchniowych?

Te zagrożenia, które wskazują niektóre ośrodki i analitycy, jeśli chodzi o wody powierzchniowe, są w mojej ocenie przesadzone. Wiercenia, które dotyczą gazu łupkowego, są bardzo głębokie. Sam otwór jest bardzo precyzyjny i szczelny, bo zawiera co najmniej kilka tub wpuszczonych w ziemię, a pomiędzy nimi dodatkowo jest wlewany beton. Wiercenie gazu odbywa się na kilkaset metrów albo nawet głębiej, a wody powierzchniowe są na głębokości kilkudziesięciu metrów. Dlatego fizycznie nie ma niebezpieczeństwa, by wody powierzchniowe były zagrożone działaniami związanymi z odwiertami gazu łupkowego.

Jakie będą pana priorytety w ministerstwie: ochrona klimatu, gaz łupkowy...?

Objąłem obowiązki ministra w specyficznym momencie, tuż przed konferencją w Durbanie, dokąd nie jedziemy jako regularne państwo UE, ale mamy też obowiązki wynikające z naszej prezydencji w UE. Dziś priorytetem jest konferencja w Durbanie, zależy mi, by ta konferencja miała dobre wyniki.

Gaz łupkowy będzie na pewno jednym z ważnych obszarów działalności ministerstwa w sensie regulacji jakie będziemy wprowadzać do reżimu prawnego. Ten reżim nie będzie koncentrował się  tylko na gazie, ale będzie nowym podejściem do zasobów geologicznych ogółem. Gaz łupkowy jest prawdopodobnie jednym z najbardziej emocjonalnych tematów.

Czy radziłby pan inwestować polskim firmom w tradycyjne technologie węglowe?

Radzę, żeby wszystkie decyzje inwestycyjne - polskie i nie tylko - były skoncentrowane w szczególności na nowych technologiach, które są najbardziej wydajne i najmniej energochłonne. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, ze mamy bogactwo, jakim są poważne zasoby węgla. Ale jest to też surowiec, który będzie się wyczerpywał. Dlatego musimy szukać rozwiązań jak najbardziej efektywnych czy to ze względu na sprawy klimatyczne i emisje CO2, czy to ze względu  na wykorzystanie zasobów. Trzeba szukać najbardziej wydajnych technologii.

Firmy już podejmują decyzje i jednak chcą budować elektrownie węglowe w Polsce.

Są to elektrownie znacznie bardziej wydajne niż te, które działają. Średni wiek polskich elektrowni to ok. 40 lat, wydajność nowych instalacji jest daleko wyższa, ponieważ w tym czasie nauka i technologie poszły daleko naprzód. Jeśli prywatne firmy podejmują takie decyzje, to znaczy że mają rachunek ekonomiczny tak obliczony,  że są to inwestycje opłacalne.

Przykład nowego bloku w Bełchatowie pokazuje, że jednak potrzebne są też prawa do emisji CO2.  Resort Środowiska planował obciąć limity emisji części firm, przez rezerwę przekazać je na nowe instalacje. Co z tym projektem?

Nie będę nic nikomu obcinał. Po zakończeniu procesu konsultacji społecznych i w wyniku moich rozmów z Komisją Europejską nie będą tego projektu procedował.

Dlaczego?

Podjąłem taką decyzję. Konsultacje społeczne przeprowadza się po to, aby podejmowane decyzje były jak najbardziej trafne. Trzeba wyciągać wnioski z argumentów przedstawionych w tym procesie. Nie będziemy podejmować zmiany rozporządzenia KPRU przyjętego w 2008 roku, które obowiązuje do końca 2012 roku.

Energetyka
Rosnące ceny energii zostaną przerzucone na spółki energetyczne? Jest zapowiedź
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Energetyka
Więcej gazu w transformacji
Energetyka
Pierwszy na świecie podatek od emisji CO2 w rolnictwie zatwierdzony. Ile wyniesie?
Energetyka
Trump wskazał kandydata na nowego sekretarza ds. energii. To zwolennik ropy i gazu
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Energetyka
Bez OZE ani rusz