Konflikt jest już tak ostry, że Dworkowicz, wcześniej doradca ekonomiczny Dmitrija Miedwiediewa, napisał list do Władimira Putina. Zgodził się go upublicznić w gazecie Wiedomosti, by „uniknąć nieprecyzyjnych interpretacji i wypaczania sensu".
Sieczin chce, by państwowa firma Rosneftegaz, którą kieruje, odegrała kluczową rolę w prywatyzacji sektora. Miałaby poprzez dokapitalizowanie prywatyzowanych aktywów stać się tak naprawdę kontrolującym je udziałowcem. A chodzi m.in. o giełdową spółkę Rushydro, która zarządza całą rosyjską energetyką wodną, holding energetyczny MERSK czy największego producenta prądu - nter RAO oraz koncern trakcyjny FSK.
Dworkowicz uważa, że koncepcja Sieczina szkodzi interesom kraju. Pozbawia bowiem państwo wpływu na strategiczne firmy zajmujące się przesyłem i produkcją prądu. A to uniemożliwi szybką reakcje w sytuacjach nadzwyczajnych, ale także kontrolę płynności przesyłu i cen. Warto tu przypomnieć, że Rosja to kraj o największym terytorium na świecie, gdzie sieci przesyłowe (FSK) liczą 124,1 tys. km.
Dlatego Dworkowicz proponuje inny schemat konsolidacji sektora - prostszy i bez udziału podporządkowanego Sieczinowi Rosneftegaz. Rola tej kompanii sprowadzałaby się tylko do sfinansowania proponowanych operacji z dywidendy za miniony rok (ok. 1,7 mld dol.).
Energetyka to najbardziej zaniedbana branża gospodarki Rosji. Ponad 90 proc. mocy działających elektrowni; 70 proc. kotłowni i 66 proc. sieci cieplnych zostało zbudowanych w Rosji radzieckiej. Połowa urządzeń wymaga całkowitej wymiany.