Władze rafinerii nie podały przyczyn odmowy sprzedaży benzyn Ai-92 (nieużywana w Europie jako zbyt zanieczyszczona) oraz Ai-95 i Ai-98. Właściciele stacji nie należących do sieci wielkich koncernów muszą więc je kupować w innych rafineriach (najbliższa jest w oddalonym o prawie 400 km Jarosławiu). Dlatego ceny na niezależnych stacjach skoczyły do 33-34 rubli za litr. Wzrosły też ceny na giełdzie - Ai-95 kosztuje 38,5 tys. rubli/tonę - podał portal MK.ru.
Firmy niezależne zapowiedziały, że klienci nie chcą kupować drogiego paliwa, gdy stacje koncernów (Rosneft, Łukoil, TNK-BP i Gazprom Neft) mające własne rafinerie, utrzymują ceny poniżej 30 rubli/l. Dlatego 35 proc. stacji z Moskwie może lada moment zostać zamkniętych do czasu zmiany sytuacji. A to oznacza gigantyczne kolejki po paliwo.
Niezależni dystrybutorzy podkreślają, że wzrost cen paliwa w Rosji to pochodna tego, że koncerny masowo eksportują najlepszą benzynę, bo nie zabraniają tego żadne cła zaporowe. O ile bowiem w Rosji cena benzyny jest zależna od woli Kremla, to za granicą tylko od wolnego rynku.