Ciemne chmury nad niemieckim przemysłem solarnym

Mimo, że rząd niemiecki stawia na "czystą energię" i odchodzi od atomu, to branża solarna tkwi w poważnym kryzysie – jej złote czasy minęły. Karne cła na chińskie panele solarne i małe wsparcie federalnego rządu, sprawiły, że niemieckie elektrownie słoneczne są w poważnych tarapatach. Rynek jest martwy – twierdzą niemieckie media.

Publikacja: 29.09.2013 14:00

Ciemne chmury nad niemieckim przemysłem solarnym

Foto: Bloomberg

Przez lata niemiecki przemysł solarny kwitł. Teraz jednak właściciele elektrowni solarnych popadli w prawdziwe tarapaty. Od początku 2012 roku spada wsparcie dla tego typu elektrowni, wszystko przez decyzje rządu w Berlinie. Od pierwszego października dotacja spadnie poniżej 10 eurocentów za kilowatogodzinę. Dla wielu firm oznacza poważne problemy finansowe, a nawet bankructwo.

Brak dotacji, karne cła

Brak dotacji sprawia, że budowa kolejnych elektrowni – nawet tam gdzie nasłonecznienie jest w Niemczech największe – staję się zupełnie nieopłacalna – mówi  Bernhard Beck, szef Belectric, jednej z największych firm projektujących i budujących instalacje słoneczne. Także szefowie innych firm z branży tak uważają. Erkan Aycicek, ekspert Landesbank Baden-Württemberg (LBBW), powiedział niemieckiemu tygodnikowi "Der Spiegel", że "rynek instalacji naziemnych paneli fotowoltaicznych jest w zastoju".

Przez wiele lat branża solarna korzystała z dotacji. Setki tysięcy właścicieli domów zamontowało panele na dachach, podnosząc ceny energii. Natomiast inwestorzy liczyli zyski z elektrowni solarnych nawet w wysokości 15 proc. rocznie. Te czasy już jednak minęły i jeśli uda się "wyciągnąć" zysk na poziomie 4,5 proc. to inwestor może uznać to za sukces. Tym bardziej, że coraz bardziej rosną koszty budowy elektrowni solarnych, głównie przez obłożenie karnymi cłami paneli z Chin. Od początku roku ceny konkretnych modułów fotowoltaicznych wzrosła już w Niemczech o 3,6 proc. Zdaniem analityków rynku do końca roku budowa nowych instalacji będzie zupełnie nieopłacalna.

Jednak federalne Ministerstwo Środowiska nie zamierza interweniować. Minister Peter Altmaier uważa, że należy odczekać, tym bardziej, że rządowi zarzucano, że przez wiele lat wspierał przemysł solarny na koszt niemieckiego podatnika. Teraz wolny rynek ma uregulować sytuację. Nic więc nie wskazuje na to by nowy rząd, teraz po wyborach przychylniej spojrzał na wspieranie tej gałęzi energetyki. Wszystko przez obawę, że ulega lobby solarnemu i marnuje pieniądze podatników.

Powiązanie elektrowni z odbiorcą

Coraz więcej indywidualnych osób, które zamontowały panele na dachach swoich domów, postanawia samemu zużywać prąd wytwarzany z paneli – zamiast sprzedawać go do sieci. Tej możliwości nie mają elektrownie wielkopowierzchniowe. Zdaniem analityków przyszłością branży może się, więc okazać „samozużycie energii solarnej", czyli powiązanie elektrowni z konkretnym odbiorcą. Jednak koszt budowy takiej instalacji jest dość wysoki, a możliwości finansowania ograniczone, banki i instytucje finansowe nie oferują preferencyjnych kredytów na ten cel. Rząd nie chce też tego typu kredytów dofinansować, więc może się okazać, że nie będzie dość chętnych do budowy indywidualnych mini-elektrowni słonecznych.

Być może sytuacja ulegnie zmianie wraz z rozwojem techniki, zwiększeniem wydajności paneli i spadkiem cen baterii. To jednak jest mało prawdopodobne odkąd Komisja Europejska, chcąc chroniąc europejskich producentów, wprowadziła cła karne na tańsze chińskie panele. Na razie ta decyzja spowodowała wzrost kosztów budowy elektrowni w Europie, a kolejne europejskie przedsiębiorstwa produkujące instalacje ogłaszają bankructwa (Q-Cells, Bosch Solar, Schott Solar, Sovello, Schuco, Odersun i Wurth Solar) lub są na jego granicy, jak niegdysiejszy pionier i potentat branży Solarworld.

Przez lata niemiecki przemysł solarny kwitł. Teraz jednak właściciele elektrowni solarnych popadli w prawdziwe tarapaty. Od początku 2012 roku spada wsparcie dla tego typu elektrowni, wszystko przez decyzje rządu w Berlinie. Od pierwszego października dotacja spadnie poniżej 10 eurocentów za kilowatogodzinę. Dla wielu firm oznacza poważne problemy finansowe, a nawet bankructwo.

Brak dotacji, karne cła

Pozostało 89% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie