Wczoraj ukraiński premier Nikoła Azarow zapowiedział ograniczenie zakupów rosyjskiego gazu do zera. Dziś kontratakuje Dmitrij Miedwiediew. Jego rzeczniczka powiedziała dziś agencji Nowosti, że rosyjski premier zagroził sankcjami w wypadku wstrzymania przez Kijów importu rosyjskiego gazu.
O jakie sankcje chodzi - nie wiadomo, ale możliwości jest kilka. Np. Gazprom może drastycznie obniżyć tranzyt swojego gazu przez Ukrainę, co skutkuje spadkiem opłat. Jest też zawsze możliwość wykorzystania inspekcji fito-sanitarnej, która ochoczo znajdzie jakieś wady w ukraińskich produktach.
W ostatnich dniach Gazprom dał zniżkę na zakupy gazu (z 410 dol./1000 m3 do 260 dol.), ale nie państwowemu Naftogazowi - swojemu głównemu klientowi, ale prywatnej firmie Ostchem bogacza Dmitrija Firtasza.
To były partner Gazpromu; wspólnie mieli spółkę RosUkrEnergo, która przez lata zarabiała na sprzedaży rosyjskiego gazu Europie środkowo-wschodniej, m.in. do Polski, na Ukrainę, Węgry, Słowację. Jej likwidację wymogła premier Julia Tymoszenko.