Japoński koncern Hitachi zbuduje elektrownie atomową na litwie

Japoński koncern jest bliski utworzenia spółki joint venture z Litwą, Łotwą i Estonią. Spółka zbuduje elektrownię atomową na Litwie.

Publikacja: 24.10.2013 04:58

Japoński koncern Hitachi zbuduje elektrownie atomową na litwie

Foto: Bloomberg

Z szefami Hitachi spotkał się litewski minister energetyki Jarosław Niewierowicz i to on poinformował o możliwym porozumieniu. Dodał, że propozycja rządowa została już „sformułowana" i zostanie przedstawiona na początku listopada podczas spotkania z premierami Łotwy i Estonii.

Niewierowicz uważa, że do budowy nowej elektrowni jądrowej można przystąpić tylko przy akceptacji społeczeństwa. W jakiej formie – referendum czy sondażu – tego jeszcze nie zdecydowano. – Ludzie muszą zrozumieć, że zamykając (pod naciskiem Unii – red.) elektrownię jądrową w Ignalinie, pozbawiliśmy się produkcji własnego, konkurencyjnego prądu. Obecnie importujemy 60 proc. potrzebnej energii i ta liczba będzie rosnąć do 2015–2016 r. i dalej nasz prąd nie będzie konkurencyjny – wyjaśnił minister.

Premier Litwy Algirdas Butkiawiczius potwierdził, że budowa nowej – wspólnej dla trzech bałtyckich tygrysów elektrowni – będzie tematem spotkania z premierami Łotwy i Estonii na początku listopada. Udziały w atomowej spółce zostały podzielone już w połowie ubiegłego roku. Najwięcej akcji objął skarb państwa Litwy (38 proc.), 22 proc. ma mieć Estonia, a po 20 proc. Łotwa i Hitachi. Jednak do powołania spółki wciąż nie doszło.

W czerwcu 2012 r. Komisja Europejska wydała pozytywną opinię na temat budowy elektrowni atomowej na Litwie. A to oznacza dla republik bałtyckich niższe koszty budowy.

– KE otworzyła drzwi dla strategicznego projektu Litwy, który pomoże jej uzyskać energetyczną niezależność oraz zintegruje republiki bałtyckie z europejskim rynkiem energetycznym – argumentował przy ogłoszeniu decyzji komisarz Algirdas Szemeta.

Koszty budowy elektrowni w Visaginas to ok. 17 mld litów (6,1 mld dol.). Litwa zainwestuje 5–6 mld litów, z czego 3–4 mld litów stanowić ma kredyt zaciągnięty przez spółkę inwestorską elektrowni. Kredytu mają udzielić banki europejskie, amerykański i japońskie.

Strategicznym inwestorem elektrowni litewski rząd wybrał Hitachi-GE Nuclear Energy Ltd. Konsultantem technicznym jest największy amerykański operator elektrowni jądrowych Exelon Nuclear Partners.

Japończycy zbudują elektrownię i dostarczą urządzenia, w tym reaktory. Elektrownia ma zacząć pracę w 2022 r. Byłoby to 5 lat po uruchomieniu budowanej w sąsiednim obwodzie kaliningradzkim rosyjskiej elektrowni jądrowej – Bałtycka, ale Rosjanie zamrozili w tym roku tę inwestycję, bo nie znaleźli klientów na produkowany tam prąd. Liczyli przede wszystkim na Litwę i Polskę. Stąd przyśpieszenie prac przygotowawczych na Litwie.

Z szefami Hitachi spotkał się litewski minister energetyki Jarosław Niewierowicz i to on poinformował o możliwym porozumieniu. Dodał, że propozycja rządowa została już „sformułowana" i zostanie przedstawiona na początku listopada podczas spotkania z premierami Łotwy i Estonii.

Niewierowicz uważa, że do budowy nowej elektrowni jądrowej można przystąpić tylko przy akceptacji społeczeństwa. W jakiej formie – referendum czy sondażu – tego jeszcze nie zdecydowano. – Ludzie muszą zrozumieć, że zamykając (pod naciskiem Unii – red.) elektrownię jądrową w Ignalinie, pozbawiliśmy się produkcji własnego, konkurencyjnego prądu. Obecnie importujemy 60 proc. potrzebnej energii i ta liczba będzie rosnąć do 2015–2016 r. i dalej nasz prąd nie będzie konkurencyjny – wyjaśnił minister.

Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie