Zapowiedział w przewodniczący KE Jose Manuel Barrosu: „Uruchomiliśmy procedury o naruszeniu prawodawstwa unijnego przez Bułgarię. Za tym pójdą podobne, w stosunku do innych unijnych uczestników projektu South Steram, jeżeli nie zostaną usunięte pewne bariery dla naszego wspólnego rynku energetycznego. Unia musi mówić i działać według jednego klucza w kontaktach ze swoimi dostawcami" - cytuje polityka agencja Prime.

W poniedziałek Komisja podała, że zamierza wstrzymać budowę odcinka gazociągu na terenie Bułgarii. To tutaj rura Gazpromu i jego partnerów (włoski Eni - ma 20 proc. akcji, niemiecki Wintershall i francuski  EdF - po 15 proc.) u ma wyjść z dna Morza Czarnego.

Chodzi o przetarg na budowę gazociągu na terenie kraju. Wygrało go konsorcjum Strojtransgazu, kontrolowanego przez objętego sankcjami Gennadija Timczenkę oraz bułgarskiego Gasprojekt Jug AD. Zdaniem KE przetarg został przeprowadzony „z naruszeniem prawa unijnego". Wzięły w nim udział firmy z Austrii, Belgii, Bułgarii, Niemiec, Indii, Włoch, Rosji, Szwajcarii i Japonii.

Barrosu nie podał jakiego rodzaju sankcje KE chce zastosować wobec uczestników South Stream. W projekcie oprócz Bułgarii są też Węgry, Słowenia, Chorwacja, Austria i Włochy oraz nienależąca do Unii Serbia.