Rosjanie zhakowali amerykańskie elektrownie?

Pracujący dla obcego rządu hakerzy wdarli się do sieci co najmniej dwunastu amerykańskich elektrowni, w tym do elektrowni atomowej Wolf Creek w stanie Kansas, wyszukując słabe miejsca w zabezpieczeniach systemu – twierdzą źródła rządowe Stanów Zjednoczonych. Ataki mogą utorować drogę do zakłócania pracy amerykańskich sieci energetycznych.

Publikacja: 07.07.2017 18:05

Rosjanie zhakowali amerykańskie elektrownie?

Foto: Wikipedia

Według trzech osób najściślej zaangażowanych w zabezpieczanie systemów przed podobnymi hakerskimi atakami, głównym z podejrzanych jest Rosja. Możliwość taka jest bardzo niepokojąca ze względu na znany jej udział w atakach na sieci energetyczne Ukrainy, kiedy to testowała zaawansowane technologie informatyczne zakłócające dostawy energii.

Cienka czerwona linia

Rosyjscy hakerzy przykuli uwagę amerykańskich agencji wywiadowczych już w 2016 roku, kiedy to zaczęto ich podejrzewać o próby wpływania na wynik wyborów prezydenckich.

– Nie zwracamy uwagi na tego rodzaju fałszywe anonimy – stwierdził wówczas rzecznik Kremla Dmitry Peskov.

Jak twierdzą eksperci, nawet jeśli nie ma dowodów na to, że hakerzy dostali się do systemów kontrolnych elektrowni, konstrukcja złośliwego oprogramowania, jakim się posłużyli może sugerować, że będą co najmniej próbować.

Nie jest do końca pewne czy prezydent Donald Trump planował otwarcie pomówić o cyberatakach podczas piątkowego spotkania z prezydentem Putinem. W czwartkowym wystąpieniu w Warszawie Trump nazwał działania Rosji „działalnością destabilizującą” i nawoływał Rosję do – jak to nazwał – przyłączenia się do „wspólnoty krajów odpowiedzialnych”.

W nawiązaniu do hakerskich ataków na elektrownie, agencje rządowe ogłosiły we wspólnym komunikacie, że nie odnotowano zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego, a ataki ograniczyły się do wtargnięcia do sieci administracyjnych i biznesowych.

Ostateczne ustalenie, kto stał za atakiem, może okazać się bardzo trudne. Eksperci rządowi zwracają uwagę na wyrafinowane cybernarzędzia, którymi się posłużono. Kilka prywatnych firm zajmujących się analizą systemów zabezpieczających sprawdza dane z ataków, ale żadne z nich nie prowadzą bezpośrednio do konkretnych grup hakerskich, ani do żadnego kraju.

– Jeśli myślicie o wojnie, to tego rodzaju kroki, które podjęto przeciw newralgicznym punktom infrastruktury na Ukrainie, a teraz przeciwko Stanom Zjednoczonym, można już traktować jako przekroczenie czerwonej linii – stwierdziła Galina Antova, współzałożycielka nowojorskiej firmy Claroty, specjalizującej się w systemach kontroli dla przemysłu.

Według trzech osób najściślej zaangażowanych w zabezpieczanie systemów przed podobnymi hakerskimi atakami, głównym z podejrzanych jest Rosja. Możliwość taka jest bardzo niepokojąca ze względu na znany jej udział w atakach na sieci energetyczne Ukrainy, kiedy to testowała zaawansowane technologie informatyczne zakłócające dostawy energii.

Cienka czerwona linia

Pozostało 83% artykułu
Atom
Kreml boi się sankcji na Rosatom. Grozi Unii i uruchamia Węgrów
Atom
Bliżej nowych sankcji na Rosję. UE zrezygnuje z rosyjskiego paliwa jądrowego?
Atom
Koalicja proatomowa wzywa w Brukseli do rozwoju atomu. Polska popiera deklarację
Atom
Historyczny, unijny szczyt atomowy z udziałem polskiego premiera
Atom
Resorty spierają się o nadzór nad atomem. W tle partyjna polityka