Na temat polskiej ustawy dotyczącej kształtowania cen energii w 2019 r., która już obowiązuje, a przegłosowana została w ekspresowym tempie, odniosła się w czwartek w Brukseli rzeczniczka Komisji Europejskiej Mina Andreeva. – Państwa członkowskie są zobowiązane do notyfikowania Komisji Europejskiej o wszelkich działaniach o pomocy publicznej przed ich wdrożeniem. Do tej pory nie otrzymaliśmy notyfikacji od polskich władz, tego zaś byśmy oczekiwali – powiedziała Andreewa, cytowana przez PAP.
Już podczas dyskusji nad nowymi przepisami w polskim parlamencie pojawiły się wątpliwości, czy rekompensowanie firmom energetycznym obniżenia przez nich cen energii nie będzie uznane za niedozwoloną pomoc publiczną i zakwestionowane przez Brukselę. Gdyby tak się stało, firmy musiałyby zwrócić otrzymaną pomoc, a w kwestii kształtowania cen energii pojawiłby się jeszcze większy chaos, niż jest obecnie.

Kłopoty na horyzoncie
Cel wprowadzonych zmian w prawie jest jednoznaczny – rachunki za prąd dla wszystkich odbiorców w tym roku mają pozostać na poziomie z pierwszej połowy 2018 r. Będzie to możliwe głównie przez obniżenie podatku akcyzowego i opłaty przejściowej, które stanowią część rachunku za prąd. W praktyce można się więc spodziewać, że cena samej energii elektrycznej np. dla gospodarstw domowych wzrośnie, ale w wyniku zmniejszenia innych opłat rachunek pozostanie bez zmian.
Większy problem jest w przypadku już podpisanych umów na dostawy energii na 2019 r. dla firm czy samorządów. Ceny energii okazywały się zazwyczaj o 40–80 proc. wyższe od dotychczasowych. Sprzedawcy prądu mają czas do 1 kwietnia 2019 r. na zmianę tych kontraktów i obniżenie cen. Następnie będą mogli wnioskować o pokrycie tej różnicy z funduszu, do którego państwo wpłaci 4 mld zł ze sprzedaży niewykorzystanych uprawnień do emisji CO2. Jednak dokładny sposób obliczania tej rekompensaty ustali dopiero minister energii w specjalnym rozporządzeniu. Nie jest pewne, czy firmy otrzymają całkowity zwrot różnicy między ceną zawartą w pierwotnej umowie a tą skorygowaną w dół. Sprawa jest niebagatelna, bo – jak podał wiceminister energii Tadeusz Skobel podczas nocnej debaty w Senacie – chodzi o dziesiątki tysięcy umów, które trzeba ponownie przeanalizować.
Zdaniem Marcina Roszkowskiego, prezesa Instytutu Jagiellońskiego, najwięcej wątpliwości budzi planowana rekompensata firmom energetycznym utraconych przychodów. – Ustawy wprowadzające tego typu rozwiązania powinny być w mojej ocenie notyfikowane w Komisji Europejskiej jeszcze przed wejściem ich w życie – twierdzi Roszkowski. – W nowej ustawie pojawia się wiele znaków zapytania, a do tego dochodzi jeszcze ryzyko, że spółki energetyczne będą musiały zwrócić udzielone im wsparcie.
Innego zdania jest resort energii, którego przedstawiciele kilkakrotnie podkreślali, że o niedozwolonej pomocy publicznej nie ma tu mowy. – My nie pomagamy spółkom energetycznym, tylko odbiorcom energii. Nie ma to żadnych znamion pomocy publicznej, bo sprzedawcy prądu nic na tym nie zyskują – przekonywał minister energii Krzysztof Tchórzewski. Z kolei wiceminister Skobel dodał, że zamrożenie cen nie stanowi pomocy publicznej, bo nie jest selektywne, ale dotyczy wszystkich odbiorców energii elektrycznej. Na potwierdzenie tych słów przytoczył nawet opinię prawną, jednak nie potrafił wskazać jej autora.

Gigantyczny chaos
W spółkach energetycznych trwają gorączkowe analizy, w jaki sposób mają przystosować się do już obowiązujących przepisów. Termin zsyłania poprawionych wniosków do prezesa URE w sprawie cen energii dla gospodarstw domowych minął już w czwartek. Z nieoficjalnych informacji wiemy, że część firm poprosiła o więcej czasu na przygotowanie nowych taryf. W efekcie termin wejścia w życie cenników na ten rok znów się przesunie.
Z naszych ustaleń wynika też, że spółki energetyczne otrzymują sprzeczne opinie prawników na temat stosowania nowych przepisów. Z jednej strony firmy zostały ustawowo zobowiązane do obniżenia cen energii w kontraktach na 2019 r. Z drugiej zaś strony istnieją obawy, czy taka korekta nie zostanie uznana za działanie na szkodę spółki. W perspektywie firmy mają co prawda zagwarantowane otrzymanie rekompensaty z tytułu utraconych przychodów, ale sposób jej obliczania nie jest jeszcze znany.