Kryzys energetyczny nie może się powtórzyć

Mam nadzieję, że to już ostatnie miesiące ingerowania w rynek energetyczny i wkrótce powrócimy do wolnych cen oraz konkurujących ze sobą firm – mówi Joanna Kępczyńska, członkini zarządu E.ON Polska ds. finansowych.

Publikacja: 25.02.2025 05:46

Kryzys energetyczny nie może się powtórzyć

Foto: mat. pras.

Jak prowadzić zarządzanie finansami w spółce energetycznej? W branży, w której zmienia się wszystko: technologie, regulacje, ceny są z dnia na dzień mrożone lub odmrażane.

W przypadku wyzwań długoterminowych, takich jak transformacja energetyczna, mamy czas na przygotowania – chociażby oszacowania środków finansowych niezbędnych do przeprowadzenia inwestycji. Natomiast najtrudniejsze są nagłe zmiany, legislacja tworzona i wprowadzana ad hoc, mrożenie cen. Oczywiście w przypadku mrożenia mamy mechanizmy rekompensat dla firm, ale zwykle działają one dopiero po jakimś czasie. Jeżeli istnieje dialog pomiędzy rządzącymi a sektorem, to jesteśmy w stanie się porozumieć i tak ułożyć zmiany, żeby nie oznaczały szkód dla klientów czy niekorzystnych cen. Najgorsze jest to, z czym mieliśmy do czynienia w przeszłości: brak dialogu, zaskakiwanie nas przez rozwiązania, przez ustawy, które nie były z nami skonsultowane. W tej chwili dialog trwa, mamy też nadzieję, że to już ostatnie miesiące ingerowania w rynek energetyczny i wkrótce powrócimy do sytuacji, którą mieliśmy przed kryzysem ukraińskim – wolnych cen i konkurujących ze sobą firm.

Tylko że mrożenie cen jest po prostu korzystne dla ludzi.

Wbrew pozorom nie jesteśmy temu przeciwni. Oczywiście wszystkie mechanizmy, które zaburzają rynek generalnie nie są korzystne, ale w warunkach ekstremalnych były konieczne. Gdybyśmy przenosili na klientów koszty, które ponosiliśmy podczas kryzysu energetycznego na rynku hurtowym, odbiorcy mogli nie być w stanie zapłacić rachunków. Wtedy pomysł interwencji był dobry, ale sposób wdrożenia – już nie. Gdyby skonsultowano go z branżą, wypracowalibyśmy rozwiązania tańsze i bardziej efektywne. Jestem o tym przekonana.

Czytaj więcej

Zła prognoza dla polskiego przemysłu. Ceny CO₂ poszybują, a rząd chce zmian

Jak wyglądało zarządzanie finansowe podczas kryzysu ukraińskiego?

Zostaliśmy zaskoczeni. To był test dotyczący zdolności przeorganizowania się i zmiany strategii finansowania w warunkach zupełnie ekstremalnie zmiennych cen. Musieliśmy zapewnić energię klientom, ale jej koszt był nieprzewidywalny. Przygotowaliśmy różne scenariusze kształtowania się cen i naszego zapotrzebowania na gotówkę, które oczywiście bardzo wzrosło, było potencjalnie na najwyższym historycznym poziomie. Zabezpieczyliśmy sobie dodatkowe linie kredytowe w bankach, dla których zresztą również był to ciężki czas. Z kolei one zaczęły przyglądać się energetyce i zastanawiać, czy chcą tej branży pożyczać potężne pieniądze. Mieliśmy więc sytuację następującą: rekompensaty za mrożenie cen nigdy nie zwróciły nam w pełni kosztów, a branża finansowa patrzyła na nas z dystansem. Procedury bankowe, które wcześniej w normalnych czasach trwały trzy miesiące, zaczęły nagle trwać po sześć miesięcy. Było to mało komfortowe, na szczęście mogliśmy liczyć na wsparcie z grupy.

Firmy energetyczne to są jednak silne przedsiębiorstwa z dużym majątkiem. Nam udało się zabezpieczyć finansowanie, dlatego nie użyliśmy maksymalnych linii kredytowych.

Czyli nie ziściły się pesymistyczne scenariusze?

To prawda, choć wówczas wszystko wydawało się pesymistyczne. Musieliśmy działać i myśleć niestandardowo, dotychczasowe mechanizmy przestały działać. Nie mogliśmy dopuścić do sytuacji, kiedy nie będziemy w stanie regulować swoich zobowiązań. Jednak wszystko, co się działo wtedy na rynku, szło w złym kierunku. Ceny drastycznie rosły, więc musieliśmy wydawać więcej na zakup energii i składać coraz wyższe zabezpieczenia na Towarowej Giełdzie Energii pod nasze kontrakty, ponieważ wzrastał ich profil ryzyka. Poza tym niektóre regulacje mrożące były wprowadzane z datą wsteczną. To powodowało, że nagle byliśmy zmuszeni do sprzedawania energii poniżej kosztów jej zakupu, a rekompensaty dostawaliśmy z opóźnieniem. Stawiało to nas w bardzo trudnej sytuacji pod kątem płynności finansowej. Ale udało się przetrwać ten trudny okres.

Czy całkowicie odszedł w przeszłość?

Nie. System cen maksymalnych przecież jeszcze ciągle działa. Wszystkie wskaźniki i sytuacja rynkowa wskazują, że nie ma potrzeby przedłużania jego funkcjonowania. Liczymy, że na jesieni powrócimy do normalności.

Jaka jest więc sytuacja finansowa energetyki w tej chwili?

Oczywiście w branży mamy różne rodzaje działalności. Wyniki największych koncernów energetycznych pokazują straty albo zmniejszenie zysku. Czyli branża ma się różnie, nie najlepiej. I jednym z powodów były właśnie mechanizmy interwencyjne, które częściowo zostały sfinansowane przez firmy energetyczne. Dlatego liczę na to, że taka sytuacja się skończy, branża się wzmocni i będzie zdolna do sfinansowania inwestycji. A przypomnę, że na transformację energetyczną w Polsce do 2030 roku potrzeba 700–900 mld złotych. Tymczasem według ZBP banki są zdolne do pożyczenia od 200 do 400 miliardów.

To co z resztą?

W naszym przypadku w grę wchodzą niestandardowe drogi finansowania. W 2024 roku w warszawską sieć dystrybucyjną zainwestowaliśmy 650 milionów, dwa, trzy razy więcej niż jeszcze parę lat temu. Te nakłady jeszcze mocno wzrosną. Dlatego sięgamy na przykład po kredyty preferencyjne na odpowiednie inwestycje, zwłaszcza te, które sprzyjają zielonej transformacji. Dostępne są też dotacje. W 2024 roku wystąpiliśmy o 270 milionów z bezzwrotnych dotacji. To bardzo ważne, gdyż dzięki temu część kosztów tych potężnych inwestycji nie będzie obciążała klientów, nie będzie widoczna w ich rachunkach. Chodzi o to, żeby zielona energia była dostępna w przystępnych, akceptowalnie społecznie cenach. I to jest chyba teraz jedno z większych wyzwań, zwłaszcza dla finansistów w branży energetycznej.

Jak prowadzić zarządzanie finansami w spółce energetycznej? W branży, w której zmienia się wszystko: technologie, regulacje, ceny są z dnia na dzień mrożone lub odmrażane.

W przypadku wyzwań długoterminowych, takich jak transformacja energetyczna, mamy czas na przygotowania – chociażby oszacowania środków finansowych niezbędnych do przeprowadzenia inwestycji. Natomiast najtrudniejsze są nagłe zmiany, legislacja tworzona i wprowadzana ad hoc, mrożenie cen. Oczywiście w przypadku mrożenia mamy mechanizmy rekompensat dla firm, ale zwykle działają one dopiero po jakimś czasie. Jeżeli istnieje dialog pomiędzy rządzącymi a sektorem, to jesteśmy w stanie się porozumieć i tak ułożyć zmiany, żeby nie oznaczały szkód dla klientów czy niekorzystnych cen. Najgorsze jest to, z czym mieliśmy do czynienia w przeszłości: brak dialogu, zaskakiwanie nas przez rozwiązania, przez ustawy, które nie były z nami skonsultowane. W tej chwili dialog trwa, mamy też nadzieję, że to już ostatnie miesiące ingerowania w rynek energetyczny i wkrótce powrócimy do sytuacji, którą mieliśmy przed kryzysem ukraińskim – wolnych cen i konkurujących ze sobą firm.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Energetyka Zawodowa
Grupa Orlen pozyskała miliardy na rozwój sieci energetycznej
Energetyka Zawodowa
Ratowanie Rafako trudniejsze, ale nadal możliwe
Energetyka Zawodowa
Szef MAP komentuje sytuację w Grupie Azoty i PGE oraz pomoc dla Rafako. "Jestem optymistą"
Energetyka Zawodowa
Węgla mniej, OZE więcej. Operator podsumował poprzedni rok
Energetyka Zawodowa
ZE PAK skończy z kosztownymi inwestycjami?