Rz: Rozmawiamy w Katowicach podczas kongresu EEC Green i COP24. Zestawienie: szczyt klimatyczny i koncern przemysłowy, samo nasuwa pytanie o podejście Bombardiera do gospodarki zasobami – surowcami, energią.
Sławomir Nalewajka: Dla Bombardiera jest to od wielu lat priorytet przy produkcji lokomotyw, pociągów, samolotów oraz automatyki kolejowej. Jako jedna z niewielu firm naszą działalność całościowo można określić mianem zielonych technologii Eco4. Od początku, już na etapie projektowania produktu czy systemu, wykonujemy symulacje pod kątem ekologii, dotyczące jego kształtu, konsumpcji energii, ciężaru, hałasu, a nawet późniejszej eksploatacji. Chodzi nie tylko o oszczędność energii, ale też o wykorzystywane materiały. Te, których używamy do wytwarzania naszych produktów np. pociągów, w ponad 90 proc. (wagowo) nadają się do recyklingu. Tak przy produkcji, jak i potem przy eksploatacji, dbamy o oszczędzanie energii elektrycznej czy jej kumulowanie. Np. w trakcie hamowania nadwyżka energii jest magazynowana do późniejszego wykorzystania. Nasze pociągi są aluminiowe, lekkie, krótkie, budowane z myślą, by jeździć często, nie wożąc zbędnej masy. Bo większa masa oznacza większe zużycie energii i obciążenie środowiska. A w przypadku Monoraila dochodzi jeszcze szczególna konstrukcja, która minimalnie ingeruje w teren.
To strategia globalna. A jak przekłada się na pracę zakładów w Polsce – w Katowicach, Łodzi, Wrocławiu i Warszawie?
Jako część globalnej grupy jesteśmy zobowiązani do stosowania tych samych norm. Jesteśmy monitorowani nie tylko przez instytucje kontrolne, ale i przez naszą korporację. Mamy regularnie audyty z Montrealu (Bombardier to firma kanadyjska – red.) dotyczące ekologii. Sprawdzane jest zużycie energii, wody, to, czy nie zatruwamy gruntów, ale też i lista materiałów używanych do produkcji.
Przyjechał pan na COP24 z propozycją wspomnianego Monoraila. To pociąg poruszający się po – jak wskazuje nazwa – jednym torze budowanym na słupach. Jakie są jego atuty?