Po gazie czas zmniejszyć zależność od Rosji w ukraińskiej energetyce jądrowej. „Westinghouse jest gotowy rozpocząć pracę przy budowie zakładów produkujących paliwo do elektrowni jądrowych” – zapowiedział Ihor Nasilik minister energetyki Ukrainy.
W Ukrainie 55 proc. prądu produkuje się z atomu. Jeszcze niedawno całe paliwo do czterech (Czarnobyl już nie pracuje) ukraińskich siłowni jądrowych (w sumie 15 reaktorów) dostarczał rosyjski Rosatom; po pogorszeniu się stosunków z Rosją Kijów szukał nowego dostawcy; od połowy 2015 r kilka reaktorów pracuje na paliwie od amerykańsko-japońskiego Westinghouse. Koncern miałby też uczestniczyć w rozbudowie chmielnickiej atomówki o dwa nowe bloki energetyczne a także w powstaniu mostu energetycznego z elektrowni chmielnickiej do Unii (Polski?).
W tym roku paliwo z Westinghouse ma stanowić ponad jedną trzecią wykorzystywanego przez ukraińskie elektrownie. W końcu kwietnia Amerykanie podali, że zwiększają moce produkcyjne swojego europejskiego zakładu produkującego paliwo. Znajduje się on w Westeros w Szwecji. Powodem jest rosnący popyt, ze strony europejskich elektrowni, dotąd zaopatrujących się w Rosji.
Szef Westinghouse Danny Roderick powiedział, że jego firma jest gotowa do zaopatrzenia w paliwo wszystkich elektrowni jądrowych na Ukrainie.
Rosatom (200 firm, 350 tys. pracowników) według własnych danych ma 40 proc. globalnego rynku wzbogacania uranu i 17 proc. rynku produkcji paliwa jądrowego. Dostarcza paliwo do 74 reaktorów w 15 krajach i negocjuje zaopatrzenie kolejnych 20.