Rząd traktuje priorytetowo walkę o czyste powietrze

Rozwiązanie problemu smogu wymaga świadomości jego skali i skutków dla zdrowia i życia – mówi Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii.

Publikacja: 01.12.2018 21:51

Rząd traktuje priorytetowo walkę o czyste powietrze

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

""

Niska emisja – powstająca ze spalania niskiej jakości paliwa w domowych piecach, to główne źródło smogu. Fot. Adobe Stock

energia.rp.pl

Rz: Aż 36 miejscowości spośród 50 najbardziej zanieczyszczonych w Europie znajduje się w Polsce – wynika z najnowszego rankingu Światowej Organizacji Zdrowia. To gorszy wynik niż ten z 2016 r., ale głównie ze względu na większą liczbę lokalizacji monitorowanych pod względem jakości powietrza. Ostatnio wyraziła pani nadzieję, że na niechlubnej liście za 10 lat będzie tylko 10 miejscowości dzięki programowi „Czyste powietrze”. Będzie też więcej miejsc kontrolowanych?

Jadwiga Emilewicz: Rozwiązanie problemu smogu wymaga świadomości jego skali i skutków dla naszego zdrowia i życia oraz działań systemowych.

Dlatego pracujemy m.in. nad tym, by stacji pomiarowych było jak najwięcej. Nie chodzi tylko o te pełnowymiarowe, czyli najbardziej kosztowne i wymagające wielu pozwoleń. Wspólnie z partnerami społecznymi szukamy także rozwiązań tańszych i bardziej przystępnych, tak by z mierników jakości powietrza mogło korzystać jak najwięcej polskich gmin.

Na razie w wielu miejscach odpady lądują w piecach i trują wszystkich.

Niestety, ten obieg zamyka się dziś w naszych płucach i sercach.

Dlatego – niezależnie od rozwiązań legislacyjnych, jak np. wprowadzenie norm jakościowych dla paliw stałych i kotłów czy programu rządowego „Czyste powietrze” – potrzebne są też działania edukacyjne.

Musi wzrosnąć świadomość tego, że palenie w piecach butelek PET czy ubrań skraca życie nam wszystkim.

Organizacje społeczne od lat alarmują o skutkach smogu – ok. 45 tys. przedwczesnych zgonów rocznie w Polsce. Z kolei z analizy EY o kosztach przewlekłej obturacyjnej choroby płuc wynika, że na jej leczenie wydajemy bezpośrednio ok. 450 mln zł rocznie, a pośrednio nawet 850 mln zł.

Nasz sierpniowy raport będący efektem kilkumiesięcznej pracy potwierdza to, o czym organizacje społeczne mówią od lat.

Nie chcemy straszyć, ale pokazujemy realny problem i konsekwencje fatalnej jakości powietrza. To nie tylko koszty gospodarcze wynikające z większej liczby dni nieobecności w pracy, ale przede wszystkim społeczne, związane m.in z poronieniami.

Dlatego rząd priorytetowo traktuje walkę o czyste powietrze. Politycy lokalni powinni aktywnie działać na rzecz poprawy jakości powietrza w ich miejscowościach i być może rozważyć wprowadzenie stref zero- i niskoemisyjnych. Bo choć dla kierowców może być uciążliwy zakaz odwiezienia dzieci do centrum miasta, to jest to decyzja na wagę zdrowia tych dzieci.

Wprowadzenie norm jakościowych dla paliw stałych i kotłów do spalania tychże nie obyło się bez protestów przedsiębiorców. Wśród argumentów przeciwko pojawiały się te o wyższych kosztach dla ludzi.

Zrealizowanie programu termomodernizacji w gospodarstw domowych zakwalifikowanych do grupy ubogich energetycznie pochłonie 1,2 mld zł 
do 2024 r. Jednak ten wydatek w dłuższej perspektywie się opłaci.

Jeśli wymienimy stare kotły, podłączymy domy do ciepła systemowego i je ocieplimy, 
to obniżymy zapotrzebowanie na energię, co przełoży się na niższe rachunki. Wymiernym efektem tego będzie uniknięcie kosztu budowy dwóch elektrociepłowni i znaczący spadek emisji dwutlenku węgla.

Kraje mają dążyć do modelu gospodarki o obiegu zamkniętym. Jaki jest rachunek zysków i strat z tego tytułu dla Polski? Ogólne szacunki mówią o zwiększeniu wartości światowej ekonomii o 4,5 biliona dolarów do 2030 r., a bez wdrożenia GOZ Europa może w tej perspektywie tracić 1,8 biliona euro.

Takie szacunki nie są proste. Gospodarka o obiegu zamkniętym (dalej GOZ – red.) to powrót do zdrowego rozsądku. A ten podpowiada nam, że tworzenie góry śmieci pływających potem w oceanach nie pozostanie bez wpływu na nasze zdrowie i ekonomię. Przy stałym zwiększaniu się światowej konsumpcji musimy więc ograniczyć ilość plastiku i opakowań jednorazowych.

Transformacja w kierunku gospodarki o obiegu zamkniętym – jak każda inna zmiana – w pierwszym okresie będzie generować koszty. W długiej perspektywie będzie jednak korzystna dla wszystkich.

W takim modelu chodzi o wydłużenie cyklu życia produktu. Odpad musi stawać się surowcem do wytworzenia następnego dobra. Trzeba m.in. wdrożyć ekoprojektowanie i podnieść standardy, by produkty nie były sztucznie postarzane. Dziś samochody czy sprzęty AGD i RTV, czyli dobra bardzo wymagające, jeśli chodzi o recykling, zaczynają się psuć zaraz po upływie okresu gwarancji.

Jeśli producenci będą motywować klientów do współdzielenia czy naprawy sprzętu zamiast kupna kolejnego egzemplarza, to będzie to bardziej odpowiedzialne podejście do środowiska.

Tylko jak zmotywować producentów? Dla nich będzie to niewątpliwy uszczerbek na podstawowym biznesie. Bo klienci kupią mniej.

To będzie uszczerbek na jednym biznesie, ale spowoduje wzrost innego. Po wdrożeniu gospodarki obiegu zamkniętego spodziewam się rozwoju innych gałęzi przemysłu i renesansu małej i średniej przedsiębiorczości. Mogą odrodzić się też zawody rzemieślniczo-usługowe, takie jak krawiec, szewc czy zegarmistrz.

Z pewnością będą to już wyroby i usługi bardziej zaawansowane. Z drugiej strony bowiem postępować będzie automatyzacja produkcji.

Jakie nowe biznesy mogą powstać? Pierwszy przychodzi na myśl carsharing.

Wyobrażam sobie, że w perspektywie czasu będziemy tak też korzystać z pojazdów autonomicznych. Nie będziemy ich posiadać, tylko zamawiać usługę transportu. Ale nie tylko takie biznesy oparte na zasadzie współdzielenia są coraz powszechniejsze. Sukcesy odnoszą też firmy zajmujące się wynajmem powierzchni biurowych czy usługowych.

Co może być polską specjalnością?

Naszą specjalnością może stać się przetwarzanie odpadów do ponownego wykorzystania w przemyśle i energetyce. Tam gdzie nie mamy rozbudowanych sieci energetycznych, mogłyby powstawać biorafinerie. To mógłby być napęd do rozwoju lokalnej gospodarki w miejscach mniej zurbanizowanych. Taki klaster surowcowo-energetyczny mógłby nawet stać się naszym towarem eksportowym.

Dziś na palcach jednej ręki można policzyć gminy działające w duchu gospodarki cyrkularnej. Daleko nam do rynków skandynawskich. Czy w ogóle mamy się czym pochwalić?

W Polsce ten ruch też już się rozpoczął. Przykładem jest Wieluń, który w maju tego roku wdrożył system motywujący do segregowania śmieci. W zamian za sortowanie odpadów na poszczególne frakcje mieszkańcy zyskują punkty, które mogą potem wymienić na bezpłatny dostęp do usług publicznych, np. komunikacji czy basenu.

To działa lepiej niż wynagrodzenie otrzymane w sklepie za zwrot butelki. Taki system mógłby się też stać naszą specjalnością. Nie ma podobnego w skali całej Europy.

Mam nadzieję, że wiele polskich gmin zdecydują się na takie wdrożenie. Mogłoby się to wydarzyć w perspektywie najbliższych lat. Są środki na wsparcie tego typu projektów w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

W systemie związanym z odbiorem i zagospodarowaniem odpadów brakuje pieniędzy, bo nasi producenci płacą najniższe w Unii Europejskiej stawki za wprowadzanie opakowań do obiegu. A to nie motywuje ich ani do zmniejszenia ich gramatury, ani ilości.

Rzeczywiście dziś ten system jest dla przedsiębiorców mało motywujący. Dlatego chcemy go zmodyfikować. Podobnie jak w systemie handlu emisjami, płacić powinien ten, kto truje.

Choć dokładnymi danymi dot. opłat za torby foliowe będziemy dysponować pod koniec roku, to już teraz widać, jak wiele sklepów sprzedaje w tej samej cenie coraz grubsze torby. Musimy się zastanowić, jak ten problem rozwiązać. Ale jest też dobra wiadomość. Coraz więcej klientów przychodzi z torbami wielokrotnego użytku czy pakuje zakupy w pudła kartonowe ze sklepu.

Mówi pani o sklepach. A co z producentami?

Dla wytwórców ta motywacja musi być jeszcze większa. Producenci przedłużający życie swoich produktów, czy też branże zajmujące się odzyskiwaniem surowców z wytworzonych wcześniej dóbr, mogliby na przykład otrzymać ulgi podatkowe. Z drugiej strony jeśli firma nie będzie w stanie zebrać wprowadzonych na rynek opakowań albo udowodnić, ile przetworzyła do ponownego wykorzystania, to będzie płacić więcej w ramach tzw. opłaty produktowej.

Wspólnie z Ministerstwem Środowiska pracujemy nad priorytetami mapy drogowej. I po raz pierwszy od wielu lat interes środowiska nie jest na marginesie gospodarki.

Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii pracuje nad pakietem osłon dla przemysłu energochłonnego. Będą bezpośrednie dopłaty, na co ma iść 25 proc. środków z puli uprawnień do emisji sprzedawanej przez państwo co roku. A co z innymi ulgami?

Na razie 25-proc. pula skierowana na bezpośrednie dopłaty dla branż energochłonnych jest tylko propozycją. Zauważamy wagę przemysłu i jego znaczenie dla gospodarki. Z drugiej strony zdajemy sobie sprawę z tego, że Europa jest w awangardzie, jeśli chodzi o technologiczne wymagania z zakresu czystej produkcji. Dlatego nie możemy pozwolić na utratę konkurencyjności tych firm w zderzeniu z globalnymi markami. Rekompensaty mają mitygować to ryzyko. Co do innych elementów pakietu osłonowego, np. opłaty jakościowej czy ulgi kogeneracyjnej (za produkcję energii elektrycznej i ciepła w jednym procesie – red.), to nadal o nich dyskutujemy.

Potrzebujemy kilku tygodni, by dokończyć prace.

Wracając do mapy drogowej gospodarki o obiegu zamkniętym. Kiedy będzie gotowy ten strategiczny dokument?

Mam nadzieję, że przyjmiemy dokument na posiedzeniu Rady Ministrów do końca listopada. To będzie początek drogi legislacyjnej tego dokumentu. Jednocześnie będzie to swoiste przydzielenie ról poszczególnym ministerstwom. Bo to one mają przygotować szereg regulacji szczegółowych, m.in. w zakresie wytyczenia projektów i wyposażenia w narzędzia do ich realizacji.

Mapa drogowa musi nam jedynie uświadomić, jaki ogrom pracy legislacyjnej jeszcze przed nami.

Jaki będzie wpływ wdrożenia tych działań na gospodarkę czy rynek pracy?

Przygotujemy takie szacunki na szczyt klimatyczny w Katowicach. Być może wykorzystamy do tego program strategiczny GOSPOSTRATEG, realizowany przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach konkursu NCBR. Jego celem jest stworzenie wskaźników dla poszczególnych działów przemysłu świadczących o efektywności wykorzystania odpadów. Być może to będzie pretekst do ustanowienia opłat dla tych, którzy nie spełniają wymagań np. w zakresie recyklingu.

Z drugiej strony administracja nie motywuje na razie naszych producentów do wprowadzania tej idei w życie. Nasi meblarze wygrywają przetargi na wyposażenie holenderskich i belgijskich biur administracji rządowej. Bo w polskich przetargach ministerstwa nie mają takich priorytetów.

Przy ostatniej zmianie sprzętu w ministerstwie zwracaliśmy uwagę na to, by promować polski design. Wzięcie pod uwagę także cyklu życia produktów wydaje się dobrym pomysłem. Zwłaszcza że pracujemy obecnie nad zmianą prawa o zamówieniach publicznych.

Zakup sprzętu wraz z usługą jego naprawy wprowadza dyskusję o cenie na zupełnie inny poziom.

Jakie jeszcze inicjatywy legislacyjne trzeba podjąć, by bliżej nam było do gospodarki cyrkularnej?

Z pewnością największe zmiany obejmą regulacje odpadowe. Niektóre już zostały wdrożone, bo musimy implementować unijne dyrektywy i rozporządzenia w określonym czasie. Stąd ustawy odpadowe, które już weszły w życie, ale wymagają jeszcze korekt.

Mamy ogromny problem z nielegalnymi składowiskami śmieci. Tu z pomocą może przyjść technologia. Wdrażając geolokalizację i digitalizację procesów, pozyskamy tę wiedzę bez dużych nakładów finansowych.

Jak kierowany przez panią resort widzi rolę firm prywatnych działających na rynku odpadów? Część z nich narzeka na dyskryminację i odbieranie rynku przez nieprzygotowane do tego spółki komunalne.

Temat jest trudny i nie do końca oczywisty. Gminy początkowo cieszyły się, że konkurencja na tym rynku wymusi spadek cen. Tyle tylko, że małe firmy połączyły się z większymi. Dlatego dziś w wielu miejscowościach pozostała jedna firma dyktująca ceny i wygrywająca ogłaszane przetargi. Wielu wójtów myśli o stworzeniu partnerskiej spółki zajmującej się zagospodarowaniem odpadów z kilku sąsiadujących ze sobą gmin. Bo dzięki temu mogliby płacić mniej niż za usługi zamówione na zewnątrz.

Jaki jest przekaz Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii na konferencję klimatyczną w Katowicach, tzw. COP 24?

Chcemy pochwalić się rządowym programem „Czyste powietrze” i pokazać, w jaki sposób rozwiązujemy jeden z poważniejszych problemów w naszym kraju. Taki model walki o poprawę jakości powietrza – obejmujący z jednej strony kompleksowe podejście legislacyjne, a z drugiej wsparcie finansowe zarówno termomodernizacji, jak i wymiany źródła ciepła – może stać się inspiracją dla innych państw borykających się ze smogiem. COP 24 zapewni dobrą ekspozycję na cały świat.

Rz: Aż 36 miejscowości spośród 50 najbardziej zanieczyszczonych w Europie znajduje się w Polsce – wynika z najnowszego rankingu Światowej Organizacji Zdrowia. To gorszy wynik niż ten z 2016 r., ale głównie ze względu na większą liczbę lokalizacji monitorowanych pod względem jakości powietrza. Ostatnio wyraziła pani nadzieję, że na niechlubnej liście za 10 lat będzie tylko 10 miejscowości dzięki programowi „Czyste powietrze”. Będzie też więcej miejsc kontrolowanych?

Pozostało 96% artykułu
COP24 Walka o klimat
Kurtyka: Katowickie porozumienie przejdzie do historii
COP24 Walka o klimat
Od błękitnego paliwa do czystego powietrza
COP24 Walka o klimat
Możemy planować dekarbonizację energetyki
COP24 Walka o klimat
Współpraca kluczowa dla klimatu