Telefony do wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej się urywają. To tam przyszli beneficjenci rządowego programu „Czyste powietrze” aplikują o dotacje na wymianę źródła ogrzewania domu i przeprowadzenie jego kompleksowej termomodernizacji.

Duże zainteresowanie

Tygodniowo w skali kraju przybywa kilkaset wniosków. W trzy miesiące po uruchomieniu naboru przyjęto 12,5 tys. wniosków (stan na drugą połowę listopada).

Z informacji pozyskanej w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) wynika, że największe zainteresowanie jest na Śląsku (ponad 1900 złożonych wniosków) i na Mazowszu (ponad 1400). Sławomir Kmiecik, rzecznik NFOŚiGW, nie odpowiada wprost na pytanie, kiedy pierwsi beneficjenci dostaną pieniądze. Bo złożenie wniosku dopiero uruchamia procedurę. Optymistyczny scenariusz zakłada, że właściwy wojewódzki fundusz ochrony środowiska i gospodarki wodnej podpisze z nami umowę najpóźniej po 90 dniach. O ile nie popełnimy żadnego błędu w wypełnianiu aplikacji i spełniamy wszystkie kryteria.

– Dopiero na podstawie zawartej umowy beneficjent uprawniony jest do złożenia wniosku o wypłatę dotacji do właściwego wojewódzkiego funduszu, który po jego weryfikacji zobowiązany będzie przekazać środki – tłumaczy Kmiecik.

Procedura wydaje się na tyle długa i skomplikowana, że pierwszych wypłat należy się spodziewać dopiero w 2019 r. Ma to zresztą pewne plusy. Bo szybkie uchwalanie prawa sprawiło, że nie pomyślano o zwolnieniu dotacji z podatku dochodowego PIT.

Program ma jednak dziesięcioletni horyzont. Do 2029 r. na kompleksową modernizację polskich domów jednorodzinnych pójdzie 103 mld zł. W efekcie polskie miasta mają zniknąć z niechlubnej listy ośrodków z najbrudniejszym powietrzem. Przynajmniej taką nadzieję wyraził szef resortu środowiska Henryk Kowalczyk w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

Ile można dostać

Celem rządowego programu jest walka ze smogiem. Głównym winowajcą w dużych miasta są spaliny emitowane przez samochody, a w mniejszych ośrodkach i na obrzeżach aglomeracji – tzw. niska emisja, czyli dym z kominów domów, w których pali się kiepskiej jakości węglem i śmieciami w tzw. kopciuchach. Zarówno dla kotłów, jak i paliw stałych wprowadzono właśnie odpowiednie normy, które mają docelowo wyeliminować ten problem.

Skala potrzeb jest bardzo duża. Jak szacuje Instytut Ekonomii Środowiska, że węglem pali się w 3,8 mln domów jednorodzinnych w Polsce (czyli 70 proc.), z czego w ok. 1,5 mln budynków używa się kotłów zasypowych starego typu. Słaba izolacja domów sprawia zaś, że trzeba zużyć więcej paliwa, by osiągnąć zamierzony komfort cieplny. Według IEŚ 2,2 mln budynków nie ma w ogóle ocieplenia ścian zewnętrznych, a w kolejnych 1,2 mln jest ono niewystarczające.

Dlatego właściciele i współwłaściciele domów jednorodzinnych (tych nowych i tych już istniejących) mogą starać się o pieniądze zarówno na wymianę źródła ogrzewania, jak i na docieplenie budynku i zastosowanie odnawialnych źródeł energii cieplnej i elektrycznej, tj. kolektorów słonecznych i mikroinstalacji fotowoltaicznych.

Maksymalnie można pozyskać 53 tys. zł. Ale wielkość dotacji zależy od dochodów. Najwyższą subwencję (90 proc. kosztów inwestycji) otrzymają najubożsi z dochodem na osobę poniżej 600 zł. Zarabiający ponad 1600 zł na osobę w gospodarstwie mogą liczyć na 30-proc. dotację.

Konieczne poprawki

Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego pozytywnie ocenia wprowadzenie programu rządowego, który jest największym tego typu w Europie. Widzi jednak także jego wady. Wśród grzechów głównych wymienia m.in. ograniczenie kanałów dystrybucji pieniędzy tylko do WFOŚiGW, które nie mają odpowiednich kadr i struktur do szybkiego procedowania wniosków. – One nigdy nie były przystosowane do obsługiwania masowego klienta. Na razie trwa euforia, bo spływają wnioski, zatrudniani są ludzie do tworzonych oddziałów zamiejscowych, ale to nie wystarczy. Wkrótce ten kanał się przytka – przewiduje.

Eksperci radzą sięgnąć do potencjału gmin, które są w stanie udźwignąć zarówno koszty administracyjne programu, jak i dotrzeć z przekazem do jak najszerszej grupy osób mieszkających na danym terenie. Z drugiej strony pomocne mogłyby się okazać także zakłady energetyczne, banki czy nawet urzędy pocztowe.

Konieczne wydaje się także zmodyfikowanie założeń programu. – Dotacji nie powinny dostawać nowe budynki, bo ich właściciele i tak dysponują odpowiednimi środkami na ich ocieplenie. Co więcej, i tak muszą już spełniać surowe normy techniczne – argumentuje Guła. Za niedopuszczalne uważa także to, by taki nowy budynek dostał pieniądze na zainstalowanie pieca na węgiel lub drewno, nawet tego najnowocześniejszego. – Jest to źródło emisji pyłu, które wcześniej nie istniało. Efektem rządowego programu byłoby więc finansowanie z pieniędzy publicznych wzrostu zanieczyszczenia – wskazuje paradoks ekspert PAS.

Obok programu powszechnego środki z programu „Czyste powietrze” trafią też do gospodarstw zakwalifikowanych do grupy ubogich energetycznie. Pomoc tej grupie ma kluczowe znaczenie dla skuteczności polityki antysmogowej. Obecnie w gminie Skawina trwają prace nad wypracowaniem optymalnego mechanizmu wsparcia dla ubogich energetycznie.

Duża skala problemu

Jak wynika z szacunków Instytutu Badań Strukturalnych (na podstawie danych GUS), problem z zaspokojeniem podstawowych potrzeb energetycznych ma dziś 12,2 proc. Polaków.

To 4,6 mln osób ubogich energetycznie zamieszkujących w 1,3 mln gospodarstw domowych. Nie stać ich ani na ogrzanie mieszkania do temperatury zapewniającej komfortowe funkcjonowanie, ani na korzystanie ze sprzętów AGD/RTV czy podgrzanie wody.

Grupa ta byłaby jeszcze większa, gdyby zastosować powszechne kiedyś w Wielkiej Brytanii kryterium (tj. 10 proc. dochodów przeznaczanych na energię i ciepło). Wtedy 40 proc. naszych gospodarstw domowych zyskałoby status ubogich energetycznie.

Eksperci IBS rekomendują wdrożenie systemowych rozwiązań. Wśród instrumentów pomagających usunąć przyczyny ubóstwa wymieniają zaś m.in. termomodernizację. W doraźnym łagodzeniu skutków ma pomagać zaś przyznany takim rodzinom zasiłek celowy. Oba te elementy mają być wdrożone w pilotażowym programie rządu zainaugurowanym w Skawinie. Najubożsi otrzymają tam pomoc finansową (nawet do 100 proc. nakładów) na wymianę systemu grzania w domach z przestarzałego kotła na ekologiczne źródło.

W planach rządu są kolejne działania, m.in. przepisy wspierające walkę ze smogiem komunikacyjnym, a także te ułatwiające przedsiębiorcom inwestowanie w sieć, by jak największa liczba domostw mogła zlikwidować źródła emisji.

Problem smogu już dawno dostrzegły samorządy. Efektem są programy ochrony powietrza, plany działań krótkoterminowych i tzw. uchwały antysmogowe (w Małopolsce i na Śląsku), które zakazują spalania węgla najgorszej jakości. Działania na rzecz poprawy jakości powietrza od lat prowadzi Kraków, gdzie od 1 września 2019 r. będzie obowiązywał całkowity zakaz palenia węglem i drewnem.