Minister przemysłu Marzena Czarnecka: Bruksela da zielone światło dla pomocy polskim kopalniom

Z roboczych ustaleń z Komisją Europejską wynika, że zgodzi się ona na pomoc publiczną i umowę społeczną dla górnictwa. Na stole leży też kilka innych rzeczy, o których rozmawiamy w kontekście zgody na pomoc publiczną – mówi minister przemysłu Marzena Czarnecka.

Publikacja: 12.03.2025 04:42

Minister przemysłu Marzena Czarnecka

Minister przemysłu Marzena Czarnecka

Foto: PAP/JAREK PRASZKIEWICZ

Jakie są efekty rocznej pracy Ministerstwa Przemysłu?

Po pierwsze, najważniejszym efektem naszej pracy jest zorganizowanie pracy zupełnie nowego ministerstwa, niemal od zera, z siedzibą na Śląsku, a nie w Warszawie. Oczywiście część zespołu resortu poprzechodziło z innych resortów, niemniej organizację, strukturę pracy stworzyliśmy całkowicie od nowa, wykonując tytaniczne zadanie w bardzo krótkim czasie. Po drugie, nasz resort kojarzony jest – i słusznie – z węglem, ale zajmujemy się także energetyką jądrową i gazem. W tym przypadku, jeśli pyta pan o sukcesy, to są nim działania naszego resortu będące odpowiedzią na wprowadzenie zakazu importu rosyjskiego LPG. Pomimo sankcji, które weszły w życie w grudniu, nikt nie odczuł jakichkolwiek problemów wynikających z zakazu importu tego paliwa. Na naszym koncie jest zresztą wiele innych sukcesów.

Na przykład?

To przyspieszenie prac nad budową elektrowni jądrowej w Choczewie. Wiceminister przemysłu, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Wojciech Wrochna, nadzoruje finalizowane prace nad podpisaniem do końca marca tzw. umowy pomostowej pomiędzy Polskimi Elektrowniami Jądrowymi a firmami Westinghouse i Bechtel. Po naszych licznych zmianach nadal nie jest ona jeszcze idealna, ale i tak dużo bardziej korzystna niż ta, którą odziedziczyliśmy po naszych poprzednikach.

Czytaj więcej

Kolejne rozmowy na Śląsku. Przyszłość pomocy publicznej nadal nieznana

Nie wspominała pani nic o węglu, tu sukcesów nie ma?

Mamy i tu spore postępy. Urealniamy niektóre zapisy umowy społecznej, tam gdzie dyktuje to geologia, jak np. wcześniejsze wygaszenie kopalni Bobrek Węglokoksu, gdzie po prostu bezpiecznie nie możemy już wydobywać węgla. Teraz jesteśmy w procesie wydzielenia ruchu Bielszowice z kopalni Ruda i połączenia go z ruchem Halemba, co przewiduje umowa społeczna. Wreszcie złożyliśmy jesienią zupełnie nowy wniosek notyfikacyjny o zgodę Komisji Europejskiej na pomoc publiczną do tzw. dopłaty do redukcji wydobycia węgla.

Polskie kopalnie czekają na decyzję w tej sprawie od 2022 r. Uda się ten proces zakończyć w tym roku?

Jesteśmy w stałym kontakcie z komisarz ds. konkurencji Teresą Riberą. Mamy jej zapewnienia, że wniosek będzie przeprocedowany do końca tego roku. Liczymy, że Komisja zgodzi się na ten wniosek w wersji, jaką przedstawiliśmy. Zwłoka w uzyskaniu pozytywnej decyzji wynika tylko i wyłącznie z ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego i zmiany składu Komisji, która ukształtowała się dopiero pod koniec zeszłego roku.

Skąd przekonanie, że Komisja zgodzi się na pomoc publiczną?

Z zapewnień, o których słyszymy, siły naszej argumentacji i coraz bardziej powszechnej wiedzy na temat naszej energetyki oraz zrozumienia potrzeby czasu na transformację. Mamy ustalenia robocze z Komisją, że zgodzi się ona na takie rozwiązanie. Nie ukrywamy, że na stole leży kilka innych rzeczy, o których rozmawiamy w kontekście zgody Komisji na pomoc publiczną. To nie tylko dotacje do redukcji wydobycia, ale także kształt nowego rynku mocy dla elektrowni po 2028 r. i dofinansowanie z budżetu kwotą 60 mld zł spółki Polskie Elektrownie Jądrowe. Ta zgoda, miejmy nadzieję, też pojawi się do końca tego roku.

O jaką kwotę na wsparcie górnictwa wnioskuje polski rząd? Ustawa z 2021 r. przewidywała 28,8 mld zł, ale w prezentacjach do Krajowego planu na rzecz energii i klimatu jesienią 2024 r. pojawiła się kwota 42 mld zł…

Nie będę ostatecznie rozstrzygać tej sprawy publicznie. Na razie wniosek z podanymi kwotami jest przedmiotem prac Komisji Europejskiej i dlatego na razie jest utajniony. Mogę zapewnić, że co do harmonogramu zamykania kopalń, to w ostatniej wersji wniosku nic nie zmieniło się względem umowy społecznej z 2021 r., poza wspominaną kopalnią Bobrek, która będzie wygaszana.

Ruch Bielszowice będzie działał dłużej niż do końca tego roku? Górnicy mówią, że można wydłużyć prace tej kopalni do 2028 r. i wydobywać tam węgiel koksujący…

Dysponujemy analizami, z których wynika, że nie ma tam węgla koksującego dobrej jakości. O możliwości jego wydobycia pytaliśmy JSW, która ze względu na zapotrzebowanie na koks chętnie wydobyłaby każdą ilość tego surowca. Ich zapotrzebowanie jest obecnie wyższe niż możliwości techniczne. Zaproponowaliśmy JSW przejęcie ruchu Bielszowice. Jak jednak wynika z analiz JSW, nie występują tam pokłady węgla koksującego, które byłyby interesujące dla tej spółki. Węgiel tam obecny jest dobrej jakości, ale to węgiel energetyczny lub typu semi-soft (ten typ węgla nie nadaje się do samodzielnej produkcji koksu i jest wykorzystywany w mieszankach z wysokiej jakości węglem koksującym), nienadający się jednak dla JSW. Nie tylko umowa społeczna, ale i ekonomia nie pozwalają tam już dalej fedrować.

Niektóre związki i politycy PiS głośno domagają się rewolucyjnych zmian tego, co sami stworzyli i pod czym się podpisali. Na Śląsku dobrze wiemy, jak wygląda sytuacja, nie mamy kłopotów z pamięcią 

Związki zawodowe mówią o potrzebie wydłużenia życia kolejnych kopalń, jak np. Bolesław Śmiały, gdzie za płotem jest elektrownia Łaziska…

Pamiętajmy, że te same związki zawodowe podpisały umowę społeczną, gdzie określono dokładne daty wygaszania kopalń, w tym np. Bolesława Śmiałego. Teraz niektóre związki i politycy PiS głośno domagają się rewolucyjnych zmian tego, co sami stworzyli i pod czym się podpisali. Na Śląsku dobrze wiemy, jak wygląda sytuacja, nie mamy kłopotów z pamięcią. Mamy bardzo duże zasoby węgla kamiennego w Polsce, ale zapotrzebowanie spada z roku na rok o kilka milionów ton.

Czytaj więcej

Ważą się losy Bogdanki. Duży niepokój związków

Czyli zmiana daty dla jednej kopalni wywrócić może harmonogram zamykania wszystkich kopalń?

Oczywiście. To wywróciłoby umowę społeczną. Na każdym spotkaniu z największymi związkami zawodowymi przypominam o tym zagrożeniu. Zawsze słyszę jednoznaczne zapewnienia, że związki zawodowe nie chcą renegocjacji umowy. Kopalnie produkują określony produkt, na który jest zbyt bądź też nie. Zapotrzebowanie spada, a my tak układamy ten harmonogram, aby najefektywniejsze jeszcze kopalnie mogły działać jak najdłużej.

Spadające ceny węgla są dla nas dużym kłopotem. Mimo to pomoc dla polskich kopalń w tym roku nie będzie większa niż zagwarantowana w budżecie kwota

Tauron podkreśla, że starsze elektrownie węglowe w Jaworznie, Łagiszy, Sierszy i Łaziskach przestaną pracować najdalej w 2028 r. Technicznie jednak mogłyby jeszcze popracować do 2030 r. Jest na to szansa?

O techniczne elementy pracy elektrowni Taurona proszę zapytać zarządy spółek oraz Ministerstwo Aktywów Państwowych.

Ceny węgla dla elektrowni spadły w styczniu tego roku o blisko 29 proc. Niższa cena węgla to mniejsze przychody Polskiej Grupy Górniczej, a to oznacza konieczność większych dotacji…

Faktycznie, spadające ceny węgla są dla nas dużym kłopotem. Mimo to pomoc dla polskich kopalń w tym roku nie będzie większa niż zagwarantowana w budżecie kwota. W kwietniu obejmie stery nowy prezes PGG Łukasz Deja. Liczę, że dokona dużej restrukturyzacji, ale nie mówię tutaj o zatrudnieniu, ale o cięciu wszystkich zbędnych wydatków. Oszczędności jeszcze możemy dokonać zarówno jeśli chodzi o sprawy administracyjne, jak i organizację pracy samych kopalń. Ustawa górnicza mówi także o możliwości dobrowolnych odejść i innych osłon, a na te trzeba się przygotować.

Zastąpienie w pełni węgla krajowego importowanym jest zbędne. Mimo że wielu tzw. analityków i internetowych ekspertów twierdzi inaczej

Ankieta dotycząca dobrowolnych odejść w PGG jest tu wskazówką?

Zdecydowanie tak. Ta ankieta wskazuje, że ponad 10 tys. osób jest gotowych do odejść ze spółki w różny sposób. Jeśli z tych deklaracji zmaterializowałaby się połowa, to spółka musi się na nie szykować organizacyjnie, aby zapewnić pełną obsadę wydobycia np. operatorów kombajnów czy elektryków.

W poprzednim roku wydobycie węgla spadło do 44 mln ton. Rok do roku są to spadki rzędu 4 mln ton. Przy takim tempie górnictwa może nie być za dziesięć lat. Wyobraża sobie pani kres polskiego górnictwa w 2035 r.?

Tak się nie stanie. W Polsce nadal będziemy potrzebować zarówno węgla grubego, który stanowi 10 proc. wydobycia i jest szczególnie cenny dla odbiorców indywidualnych, oraz miałów dla energetyki. Jednocześnie oznaczałoby to uzależnienie się od importu węgla, który musiałby być dostosowany do spalania w polskich elektrowniach. Dla przykładu elektrownia Kozienice jest tak zaprojektowana, aby spalać węgiel o konkretnych walorach, takich jak w kopalni Bogdanka. Tak jest również w Jaworznie czy innych elektrowniach. Zastąpienie w pełni węgla krajowego importowanym jest zbędne. Mimo że wielu tzw. analityków i internetowych ekspertów twierdzi inaczej.

Chcę podkreślić: nikt w Enei ani w Bogdance nie mówi o zwolnieniach

Jak przedstawiają się rozmowy ze związkami zawodowymi w Bogdance? Górnicy się boją, że zatrudnienie w najefektywniejszej kopalni w Polsce będzie redukowane…

Absolutnie nie ma takich planów. Faktycznie, zgodnie z odziedziczoną przez nas po przednikach umową społeczną, ta kopalnia ma przestać działać w 2049 r. Do tego czasu będzie jednak normalnie funkcjonować. Pod koniec lutego umówiliśmy się na stworzenie harmonogramu spotkań z samorządowcami, przedstawicielami gmin wokół kopalni na temat stworzenia szans rozwoju innych branż w regionie. W sąsiedztwie kopalni nie ma innych zakładów pracy. Inaczej jest na Śląsku, gdzie kopalnia to niejedyny duży zakład pracy. Mówimy o regionach wokół Lublina, ale także Kozienic i Połańca, gdzie znajdują się elektrownie odbierające węgiel z Bogdanki. Związki zawodowe – tu ważna uwaga i rozróżnienie – nie mówią o likwidacji miejsc pracy. Wiedzą, że Enea i Bogdanka nie planują zwolnień grupowych. Związki zawodowe mówią o utrzymaniu miejsc pracy. Chodzi więc o to, aby mieszkaniec miał alternatywę miejsca pracy. Na Śląsku ją ma, w Lubelskiem, gdzie jest tylko Bogdanka, o taką alternatywę ciężej. Rozmowy ze związkami zawodowymi otworzyły nam oczy z jednej strony na pragmatyzm ze strony związków, a z drugiej na faktyczne problemy. Dlatego rozmowy z samorządowcami mają stworzyć alternatywę innych miejsc pracy. Jeszcze raz chcę podkreślić: nikt w Enei ani w Bogdance nie mówi o zwolnieniach.

Czytaj więcej

Niełatwe decyzje urzędu górniczego. Górnicy boją się o kopalnie, rząd ucina spekulacje

Patrząc jednak na plany Enei, która zasilana jest węglem z Bogdanki, w 2035 r. zapotrzebowanie na to paliwo wyniesie jedynie 2,3 mln ton. To oznacza, że Bogdanka zamiast obecnych 8 mln ton za dziesięć lat będzie wydobywać niewiele ponad jedną czwartą…

To plany spółki i o to trzeba pytać Eneę. Ja nie wiem, jakie będzie zapotrzebowanie na węgiel za dziesięć lat, biorąc pod uwagę np. geopolitykę. Myślę, że Bogdanka będzie mogła elastycznie dostosowywać swoje wydobycie do rynkowych potrzeb.

Według prognoz ambitnej wersji Krajowego planu na rzecz energii i klimatu w 2035 roku zapotrzebowanie na węgiel wyniesie 9,2 mln ton, a w 2040 roku – 1,5 mln ton. Taki będzie ostatecznie plan wydobycia?

Proszę nie traktować projektu KPEiK jako ostatecznych dokumentów Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Te przyjmuje Rada Ministrów, a to na razie tylko propozycje. Z tego, co wiem, są one obecnie zmieniane i dostosowane do zmian wynikających z sytuacji geopolitycznej.

Podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego 12 marca Ministerstwo Aktywów Państwowych ma zaprezentować efekt prac zespołu resortowego ds. wydzielenia elektrowni węglowych ze spółek energetycznych. Jaki jest efekt prac tego zespołu?

Należę oczywiście do tego zespołu. W środę odbędzie się faktycznie posiedzenie komisji trójstronnej. Zespół w MAP czekał, jak pamiętam, na ostatnie analizy dotyczące tego procesu. Wyniki prac zespołu i efekt prac firm doradczych jest jednak utajniony i nie mogę o nich mówić. Ja oczywiście znam założenia dotyczące produkcji energii elektrycznej i kosztów takiego procesu. Nim jednak nie wypowie się gospodarz tego procesu, a więc Ministerstwo Aktywów Państwowych, nie będę komentowała rezultatów prac tego zespołu.

Czytaj więcej

Echa wywiadu z minister przemysłu. Tusk wspiera, minister precyzuje, PiS krytykuje

Niezależnie, czy do wydzielenia dojdzie czy nie, spółki energetyczne szykują własne plany wygaszenia elektrowni węglowych, jak Tauron, lub mają inny sposób na dalsze działanie tych obiektów, np. w postaci zimnej rezerwy, co proponuje Enea…

Te bloki węglowe już teraz pracują nieco więcej niż 1000 godzin w ciągu roku, więc niejako są już w rezerwie. Co do pomysłu tzw. zimnej rezerwy nie będę się wypowiadać. Poczekajmy na stanowisko MAP w tej sprawie.

Na koniec naszej rozmowy chciałem zapytać czy w obliczu nierentowności wielu kopalń nie lepiej polegać na tańszym imporcie węgla? Zapotrzebowanie na to paliwo i tak spada…

Nie wyobrażam sobie takiego modelu funkcjonowania. W obecnej sytuacji geopolitycznej wydaje się być trudne poleganie w 100 proc. na imporcie jakiegokolwiek surowca. Nie mamy takich możliwości technicznych i transportowych, aby obsłużyć tak duży import, pomijając polskie wydobycie. Polska jest krajem, w którym nie ma nadmiernej ilości innych surowców.

O rozmówczyni

Marzena Czarnecka

Minister przemysłu od końca 2023 r. Radczyni prawna z doświadczeniem w sektorze regulacyjnym, doktor habilitowany nauk ekonomicznych. Specjalizuje się w sprawach regulacyjnych, polityce konsumenckiej i prawie konkurencji, a także w prawie energetycznym i prawie pracy. Przez ponad 20 lat prowadziła kancelarię radców prawnych. Współpracowała z największymi spółkami energetycznymi w Polsce, głównie prywatnymi. Profesor i kierownik w Katedrze Transformacji Energetycznej na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach.  

Jakie są efekty rocznej pracy Ministerstwa Przemysłu?

Po pierwsze, najważniejszym efektem naszej pracy jest zorganizowanie pracy zupełnie nowego ministerstwa, niemal od zera, z siedzibą na Śląsku, a nie w Warszawie. Oczywiście część zespołu resortu poprzechodziło z innych resortów, niemniej organizację, strukturę pracy stworzyliśmy całkowicie od nowa, wykonując tytaniczne zadanie w bardzo krótkim czasie. Po drugie, nasz resort kojarzony jest – i słusznie – z węglem, ale zajmujemy się także energetyką jądrową i gazem. W tym przypadku, jeśli pyta pan o sukcesy, to są nim działania naszego resortu będące odpowiedzią na wprowadzenie zakazu importu rosyjskiego LPG. Pomimo sankcji, które weszły w życie w grudniu, nikt nie odczuł jakichkolwiek problemów wynikających z zakazu importu tego paliwa. Na naszym koncie jest zresztą wiele innych sukcesów.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Węgiel
JSW tnie inwestycje na ponad miliard złotych, a wiceprezes odchodzi
Węgiel
JSW złożyła wniosek na rozpoznanie złoża węgla koksującego Dębieńsko
Węgiel
Polskie górnictwo z miliardami strat. Rosną koszty i spada wydajność
Węgiel
Jest nowy prezes Polskiej Grupy Górniczej. Spółka zmaga się z miliardami strat
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Węgiel
Nadal bez decyzji o wydzieleniu węgla ze spółek energetycznych