Wartość sprzedaży rosyjskiego węgla energetycznego do krajów UE sięga prawie 4 mld dolarów rocznie, a kopalnie z tego kraju dostarczają krajom Wspólnoty połowę ich zapotrzebowania na ten nośnik energii. Europejskie sankcje na import węgla z Rosji znacznie podwyższą koszty jego transportu, a co za tym idzie, także ceny.
„Handel z krajami Unii Europejskiej będzie trwał nieprzerwanie, tyle że będzie się odbywał za pośrednictwem firm tureckich. Dla firm rosyjskich to znaczne ułatwienie, a dla odbiorców w UE oznacza znaczący wzrost cen. Możemy również sprzedawać więcej węgla do Chin i Indii, bo te kraje są gotowe na zwiększenie importu. Zmieni się natomiast kierunek transportu węgla kamiennego, bo będzie on szedł już nie koleją transsyberyjską, ale głównie poprzez porty nad Morzem Czarnym i dalej przez Turcję, a to znacznie podwyższy koszty, które mogą wzrosnąć nawet 6-7 krotnie” – czytamy w opracowaniu popisanym przez inżyniera transportu Uniwersytetu Łomonosowa, Michaiła Mikuszyna.
Zdaniem uniwersyteckich ekspertów, właśnie ze względów logistycznych ucierpią Obwód Kemerowski w Kuzbasie, Chakasja oraz Region Nowosybirski. Porty położone na zachodzie Rosji — Ust-Ługa, Wysock i Wyborg — najprawdopodobniej utracą przeładunku wielkości ok. 45 mln ton, a południowe szlaki transportowe muszą się liczyć z utratą biznesu przeładunkowego na poziomie ok. 6 mln ton. Bez zmian pozostaną przeładunki na wschodzie w Jakucji, Chabarowsku i Regionie Zabajkalskim.
Czytaj więcej
Senat przyjął jednogłośnie ustawę sankcyjną, zakładającą m.in. embargo na import węgla z Rosji i Białorusi oraz zamrożenie majątków osób i podmiotów wpisanych na listę sankcyjną. Senatorowie dopisali jednak do listy sankcji także zakaz importu gazu LPG. Ustawa trafi teraz ponownie do Sejmu.
— Jeśli decyzja unijna o zakazie importu rosyjskiego węgla zostanie podjęta szybko, to Rosjanie będą musieli zmniejszyć eksport o 30 mln ton od sierpnia do grudnia 2022. Jego wartość przy obecnych cenach wyniosłaby 3,1 mld dolarów. Nie zmienia to faktu, że nasi eksporterzy bardzo ucierpią, zwłaszcza że nie brakuje wśród nich takich, którzy wysyłali do UE 95 proc. swojego wydobycia, bo pozostałe 5 proc. produkcji to węgiel koksowy, kupowany głównie przez Indie — mówi Michaił Makuszyn.