Dzień po środowej wypowiedzi ministra Andrzeja Domańskiego spółki zaczęły powoli odbudowywać swoją wartość. Rynek zdał sobie sprawę, że słowa ministra nie oznaczają, że do procesu wydzielenia aktywów węglowych ze spółek energetycznych w przyszłym roku nie dojdzie. Może do tego dojść, ale scenariusz będzie inny niż wcześniej zakładano. Dla spółek będzie jednak mniej korzystny.
Wydzielenie aktywów węglowych za symboliczną złotówkę?
Jak poinformował minister finansów, w budżecie na 2025 r. nie zaplanowano środków na wydzielenie aktywów węglowych. To zaś czołowy projekt dla przyspieszenia transformacji energetycznej kluczowych dla polskiej energetyki koncernów. Nic dziwnego, że ich notowania momentalnie zaczęły spadać.
Zdaniem analityków sygnał z resortu finansów nie oznacza, że do procesu nie dojdzie. – Z wypowiedzi ministra finansów nie wynika, moim zdaniem, że wydzielenia węgla z energetyki nie będzie w ogóle. Powiedział on tylko tyle, że w budżecie na 2025 r. nie ma środków na jego sfinansowanie – zaznacza Paweł Puchalski, analityk z Santander BM. – Nie wiemy, o jakiej części całego procesu mówił minister. Wydzielenie węgla to nie tylko wykup samych elektrowni ze spółek, ale także zabezpieczenie kontraktów na emisję CO2, węgiel, gaz, zapewnienie finansowania na dalszą działalność. To wreszcie również potencjalna spłata długów netto spółek, które wynosiły wedle poprzedniej koncepcji wydzielenia kilkanaście miliardów złotych – dodaje analityk. Zakłada on, że minister finansów mógł mówić tylko o tym ostatnim elemencie: spłacie długu zaciągniętego przez segmenty konwencjonalnego wytwarzania.
W podobnym tonie wypowiada się Michał Sztabler, analityk Noble Securities. Jego zdaniem mało kto spodziewał się, że koncerny energetyczne dostaną jakiekolwiek duże pieniądze w procesie zbycia elektrowni węglowych. – Ze słów ministra wynika, że rząd nie planuje wykupu aktywów węglowych od spółek energetycznych wraz z długiem netto, który trzeba spłacić. Rząd może rozważać wydzielenie aktywów węglowych za tzw. symboliczną złotówkę. Z jednej strony spółki energetyczne będą uwolnione od ciężaru węglowego, ale z drugiej strony to Skarb Państwa (lub inny podmiot przez niego powołany) przejmie wszystkie zobowiązania tych elektrowni – mówi.