Już w maju powstaną wspólne platformy zakupowe, w ramach których Bruksela będzie negocjować kontrakty na dostawy gazu dla państw Unii Europejskiej, ale także dla Bałkanów Zachodnich, Ukrainy, Gruzji i Mołdawii – postanowił unijny szczyt. UE razem jest największym nabywcą tego surowca na świecie – połączone siły mają jej więc pomóc w uzyskaniu lepszych cen i lepszych warunków kontraktu. To pomysł Jerzego Buzka z 2010 r., gdy jako przewodniczący Parlamentu Europejskiego zgłosił – razem z nim był wtedy był szef Komisji Europejskiej Jacques Delors – inicjatywę budowy unii energetycznej w reakcji na zatrzymywanie dostaw przez Rosję. Wtedy nieakceptowany, bo Rosja dla wielu była wiarygodnym partnerem. Teraz realizowany z chęci uniezależnienia się od Putina po tym, jak wywołał wojnę w Ukrainie. Na razie bez embarga, ale z mocnym postanowieniem szukania alternatywy dla rosyjskiej energii. Cała UE chce się od niej całkowicie uniezależnić do 2027 r., ale niektóre państwa członkowskie już teraz sygnalizują, że zrobią to wcześniej. Polska chce się odciąć od rosyjskiego gazu już w trzecim kwartale 2022 r. Niemcy, największy jego nabywca w Unii Europejskiej, w połowie 2024 r. Robert Habeck, niemiecki wicekanclerz i minister gospodarki, zapowiedział natomiast, że już w tym roku Niemcy przestaną sprowadzać ropę i węgiel z Rosji.