Dystrybutorzy paliw na Krymie podpisali z tamtejszymi władzami porozumienie, w którym zobowiązali się do nie podnoszenia cen paliw. Ma ono obowiązywać do czasu odwołania stanu wyjątkowego, wprowadzonego od poniedziałku, po niedzielnym odcięciu półwyspu od zasilania z Ukrainy.
Jak informuje korespondentka agencja TASS, przed stacjami benzynowymi tworzą się długie kolejki, z powodu „paniki społeczeństwa”, ale zawyżania cen nie ma.
– Według stanu na czwartek rano pracowało 204 stacje benzynowe. Do obiadu stały już tam kolejki będące wynikiem paniki i gromadzenia zapasów przez ludność – relacjonowała na posiedzeniu sztabu kryzysowego prokurator Natalia Pokłonskaja.
Nocą ze środy na czwartek rosyjskie władze Krymu podpisały porozumienie z największymi firmami handlującymi paliwami na półwyspie. Oprócz zgody na niepodnoszenie cen, dostawcy paliw muszą utworzyć zapasy na co najmniej 20 dób a także zapatrzeć swoje stacje benzynowe w agregaty prądotwórcze. Pozwolą one pracować i tankować, pomimo że od niedzieli na większej części półwyspu nie ma prądu lub jest on dostępny w określonych godzinach.
Taka sytuacja może potrwać długo, bowiem strona ukraińska wciąż nie przywróciła zasilania, po tym jak w niedzielę eksplozje uszkodziły dwie z czterech magistrali dostarczających Krymowi ponad 80 proc. potrzebnej energii.