Europa dla zmotoryzowanych

Wybierasz się na wakacje samochodem? W tym roku możesz liczyć na tańsze paliwa. Warto wiedzieć, gdzie jest najdrożej i gdzie grożą najwyższe mandaty.

Publikacja: 26.05.2016 21:00

Europa dla zmotoryzowanych

Foto: Bloomberg

Zdaniem analityków skok cen powyżej 5 zł za litr benzyny czy oleju napędowego w wakacje nam nie grozi. Nawet wtedy, gdy cena ropy dojdzie ostatecznie do 50 dol. za baryłkę. Nie ma jednak co liczyć na to, że paliwa w wakacje stanieją.

Warto zjechać z autostrady

Oczywiście za granicą, tak jak i w Polsce, można tankować drożej bądź taniej. Z reguły drogo jest przy autostradach i to niezależnie stację, którego koncerny wybierzemy. Ceny niższe są przy drogach lokalnych, najmniej zaś za olej napędowy i benzynę zapłacimy w stacjach ulokowanych przy supermarketach. Różnica w cenach jest ogromna i potrafi wynieść nawet 30–40 eurocentów na litrze. Tanio jest oczywiście w Andorze, gdzie za litr oleju napędowego, zapłacimy 80–90 eurocentów. Tyle że np jadąc z Francji do Hiszpanii przez to pirenejskie księstwo nadłożymy przynajmniej 200 km i to po krętej górzystej drodze. Ale i tak „Turystyka paliwowa” przynosi budżetowi Andorry ponad 2 mld euro przychodów rocznie.

Takich miejsc w Europie jest więcej – jak chociażby we włoskim Livigno, gdzie ceny paliwa są o połowę niższe niż w pozostałej części Włoch. Do Andorry i Livigno warto się zresztą wybrać na zakupy, bo nie tylko paliwo jest tam tańsze niż gdzie indziej w Europie.

Zazwyczaj jest również tak, że ceny po obydwóch stronach granic wyrównują się. Tak jest w przypadku granicy polsko- niemieckiej czy francusko-hiszpańskiej, mimo że średnie ceny paliwa w Niemczech są wyraźnie niższe niż w Polsce, a w Hiszpanii jest taniej niż we Francji. Z kolei benzyna E95 jest znacząco tańsza w Szwajcarii w porównaniu z Francją i Niemcami, warto więc wydać 38,50 euro na winietę i tankować w tym kraju. Nie opłaca się taki manewr, jeśli auto ma silnik Diesla. Paliwo to jest bowiem w tym kraju droższe od benzyny. I kosztuje nawet więcej niż w krajach ościennych.

Drogie przewinienia

Minęły czasy, kiedy można było uniknąć płacenia zagranicznych mandatów, pojawiających się w skrzynkach pocztowych zazwyczaj po 7–12 miesiącach od wykroczenia.

Karanie kierowców z innych państw UE jest łatwiejsze, bo w 2015 roku Brukseli ostatecznie udało wdrożyć system wymiany informacji o przewinieniach drogowych. A zagraniczne służby coraz skuteczniej ściągają kary od cudzoziemców. Zazwyczaj kwota, na którą opiewa mandat, to od 70 euro w górę, bo większość krajów „odpuszcza” tańsze wykroczenia. Tylko Austria jest tutaj restrykcyjna i policja z tego kraju przysyła także nakaz zapłacenia niższych kwot.

Wyjątkowo sprawni w zidentyfikowaniu kierowcy auta są Niemcy. Wykroczenie przedawnia się zazwyczaj, jeśli nie otrzymamy wezwania do zapłaty podwóch–trzech latach. Wyjątek stanowią Holandia i Włochy, które potrafią przysłać mandat po pięciu latach od wykroczenia. I też trzeba płacić.

A jeśli jechaliśmy wynajętym autem? Wtedy zostanie obciążona karta kredytowa, którą gwarantowane było wypożyczenie auta. Na początku pojawi się obciążenie w wysokości 40–50 euro. I nie jest to jeszcze mandat, tylko kwota, jaką pobierają firmy wynajmujące auta za to, że udostępniają nasze dane policji. Potem dopiero przychodzi właściwy mandat, zazwyczaj znacznie wyższy.

Może być bardzo drogo

W Norwegii mandat stanowi zazwyczaj 10 proc. rocznych zarobków, podobnie jest w Finlandii. W Islandii najwyższa kara za przekroczenie szybkości to 2,5 tys. euro. Włosi są znani z wielkiej wrażliwości na auta zaparkowane w zabronionych miejscach. W Niemczech przekroczenie wyznaczonej prędkości o 1–10 km kosztuje 10 euro i kwota ta rośnie stopniowo do 700 euro w przypadku przekroczenia o 70 km i łączy się wówczas z odebraniem prawa jazdy na trzy miesiące. Jazda bez zapiętych pasów kosztuje 30 euro, a w przypadku dziecka rośnie do 60 euro.

Warto wiedzieć również, że Francuzi są wyjątkowo wyczuleni na wykroczenia popełniane przez zagranicznych kierowców. Najniższy mandat za przekroczenie prędkości (1–19 km) wynosi 45 euro, pod warunkiem że jest zapłacony na miejscu, jeśli ma zostać uregulowany przelewem, kwota rośnie do 68 euro. Po przekroczeniu limitu o 50 km/godz. to już 700 euro. W takim wypadku kierowcy grozi jeszcze konfiskata pojazdu.

Co będzie, jeśli mandatu nie zapłacimy? W przypadku firm wypożyczających auta spotka nas odmowa wynajęcia auta w przyszłości. Ale sprawca wykroczenia drogowego może być zidentyfikowany także w innych okolicznościach, wszędzie tam, gdzie legitymuje się dowodem osobistym bądź paszportem. I wtedy już robi się bardzo drogo.

Surowce i Paliwa
Azoty poniosły w ubiegłym roku ogromne straty
Surowce i Paliwa
USA wyprodukowały pierwszy wzbogacony uran. Nerwowo na Kremlu
Surowce i Paliwa
Nowy zarząd Orlenu rodzi się w bólach
Surowce i Paliwa
Wymiana władz w firmach grupy Azoty nabiera tempa
Surowce i Paliwa
Posłanka KO: prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie zarobków w Orlenie