Rolnicy zapłacą za czyste powietrze

Parlament Europejski przegłosował ostrzejsze normy zanieczyszczeń. Producenci żywności krytykują deputowanych za zbyt dużą restrykcyjność.

Publikacja: 29.10.2015 21:00

Rolnicy zapłacą za czyste powietrze

Foto: Bloomberg

W głosowaniu przyjęto projekt znowelizowanej dyrektywy o krajowych normach zanieczyszczenia powietrza. Zaostrza ona limity emisji sześciu trujących substancji: dwutlenku siarki (SO2), tlenków azotu (NOx), niemetanowych lotnych związków organicznych (NMLZO), metanu (CH4), amoniaku (NH3) i pyłów (cząstek stałych do 2,5 mikrometrów). Nowe normy powinny być osiągnięte do 2020 i 2030 r. Zastąpi to obecną dyrektywę, która ustala limity od 2010 r.

Racjonalne cele

Stanowisko posłów muszą jeszcze poprzeć ministrowie środowiska UE na spotkaniu w grudniu, ale jest duża szansa, że tak się stanie. W głosowaniu plenarnym przeszła bowiem nieco łagodniejsza wersja przepisów: bliska oryginalnej propozycji Komisji Europejskiej i mniej ambitna niż to, co proponowali europosłowie z parlamentarnej komisji ds. zdrowia.

Za takim tekstem dyrektywy lobbowała jej sprawozdawczyni, brytyjska konserwatystka Julie Girling. – Tym, którzy chcieliby jeszcze ambitniejszych celów, mówię, żeby dokładnie to przemyśleli – apelowała Girling. Również Karmenu Vella, unijny komisarz środowiska, przekonywał, że trzeba przyjąć cele racjonalne, które mogą zostać zaakceptowane przez rządy. Bo dyrektywa musi być przyjęta przez obie instytucje – Parlament i Radę – i w razie wyraźnych różnic zdań po prostu w ogóle by jej nie było.

Średnio dla 28 państw UE nowa dyrektywa zaostrza limity emisji w porównaniu z 2005 r.: dwutlenku siarki o 59 proc. do 2020 r. i o 81 proc. do 2030 r., tlenków azotu o 42 proc. do 2020 r. i 69 proc. do 2030 r., niemetanowych lotnych związków organicznych o 28 proc. do 2020 r. i o 50 proc. do 2030 r., metanu o 33 proc. do 2030 r., amoniaku o 6 proc. do 2020 r. i o 27 proc. do 2030 r. oraz pyłów o 22 proc. do 2020 r. i o 51 proc. do 2030 r.

Obawy producentów

Nowe przepisy nie podobają się rolnikom. Co prawda wyrażają oni zadowolenie, że nie spełnił się najczarniejszy scenariusz i z dyrektywy wykluczono tzw. metan jelitowy, czyli po prostu produkowany w sposób naturalny w formie gazów przez krowy, ale nałożono limity na pozostały metan i amoniak, które są efektem stosowania pestycydów i nawozów.

Unijna federacja organizacji rolniczych Cop-Cogeca przekonuje, że utrzymanie dyrektywy w formie proponowanej przez PE spowoduje znaczącą zmianę struktury rolnictwa. – W szczególności ucierpią małe i średnie gospodarstwa rolne. Nie jest to dobre dla środowiska, bo jeśli zmniejszy się produkcja, to popyt na żywność będzie zaspokajany produkcją poza UE, gdzie nie ma tak wyśrubowanych norm ekologicznych. I oczywiście nie jest to dobre dla gospodarki i społeczeństwa – powiedział Pekka Pesonen, sekretarz generalny federacji.

Zaniepokojeni są też polscy eurodeputowani z PiS, którzy zgłaszali poprawki do projektu dyrektywy w celu wykreślenia metanu z listy trujących substancji. – Redukcja pogłowia bydła mięsnego, mlecznego, trzody chlewnej, nie tylko w Polsce, przybierze bardzo dużą skalę. Szacuje się, że w Polsce redukcja pogłowia bydła mięsnego może sięgnąć nawet 42 proc., a mlecznego – 24 proc. – uważa deputowana PiS Jadwiga Wiśniewska.

Stopniowa poprawa

Z taką oceną polemizuje Komisja Europejska. Komisarz Karmenu Vella uważa, że legislacja nie wymusi zmiany struktury gospodarstw rolnych czy redukcji pogłowia. Stwierdził jednak, że tym razem rolnictwo też musi wziąć na siebie część ciężarów związanych z czystszą atmosferą. – W obecnej legislacji koszty ponoszą prawie wyłącznie przemysł, transport i gospodarstwa domowe. Tylko 2 proc. kosztów przypada na rolnictwo. Jeśli chcemy pójść naprzód, to rolnicy, którzy do tej pory zrobili tak niewiele, powinni zrobić trochę więcej – powiedział maltański komisarz.

KE szacuje, że rocznie koszty opieki zdrowotnej związanej z zanieczyszczonym powietrzem wynoszą w UE od 330 mld do 940 mld euro. Według KE korzyści z nowej dyrektywy będą znacznie większe niż koszty jej wdrożenia. Korzyści mają sięgać przynajmniej 40 mld euro rocznie, natomiast koszty wyniosą 2,2–3,3 mld euro. Najbardziej ucierpią sektory gospodarki wystawione na konkurencję międzynarodową. KE wymienia wśród nich rafinerie ropy naftowej i rolnictwo, choć przyznaje, że skutki odczują też przemysł chemiczny i stalowy.

Według danych Europejskiej Agencji Środowiska jakość powietrza w Europie systematycznie się poprawia, choć ciągle w wielu miejscach poziom substancji toksycznych jest groźny dla zdrowia. W latach 2002–2012 spadła zawartość praktycznie wszystkich groźnych substancji. Największa redukcja dotyczyła tlenków siarki (54 proc.) i niklu (44 proc.). Największych postępów dokonał sektor transportowy, który o 61 proc. obniżył emisję tlenków węgla, o 63 proc. niemetanowych lotnych związków organicznych i o 34 proc. tlenków azotu. Przemysł i energetyka obniżyły emisję tlenków azotu o 29 proc.

Podyskutuj z nami na Facebooku www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia Czy normy środowiskowe UE są zbyt ambitne, czy może nadmiernie restrykcyjne?

Zwycięstwo motoryzacyjnego lobby

Unijne państwa chcą dalej produkować samochody z brudnymi silnikami Diesla. Atmosfery nie zmieniła afera Volkswagena, któremu amerykańska agencja ochrony środowiska udowodniła, że przez celowo zainstalowane oprogramowanie faktyczne emisje spalin były wielokrotnie wyższe niż te deklarowane i wykazywane w testach laboratoryjnych. Nie wiadomo, by takie oprogramowanie instalowały inne koncerny, ale od lat jest jasne, że faktyczny poziom emisji znacznie różni się od laboratoryjnego. Sytuację miały zmienić nowe przepisy o testach, jednak lobby samochodowe okazało się zbyt silne. W środę w Brukseli komitet techniczny składający się z przedstawicieli 28 państw UE uzgodnił nowe przepisy, które pozwalają na przekraczanie norm. Od września 2017 r. nowe modele mogą emitować 2,1 razy więcej tlenku azotu niż uzgodniona już dziesięć lat temu unijna norma Euro6 przewidująca emisję 80 mg tlenku azotu na kilometr. A od stycznia 2020 r. norma będzie mogła być przekraczana 1,5 raza. W przypadku nowych rejestracji starych aut terminy wyznaczono na wrzesień 2019 i styczeń 2021 r. Rządy państw członkowskich osłabiły propozycję Komisji Europejskiej, która chciała ustalenia maksymalnego limitu na poziomie 1,6 normy do jesieni 2019 r. i 1,2 po tym terminie. Za łagodnym potraktowaniem producentów aut były wszystkie kraje UE poza Holandią. Ale KE i tak jest zadowolona. – UE jest pierwszym i jedynym regionem świata, który wprowadza solidne metody testowania emisji – powiedziała Elżbieta Bieńkowska, komisarz ds. przemysłu, przedsiębiorstw i rynku wewnętrznego. I podkreśliła, że postęp jest znaczący, bo dziś faktyczne emisje mogą być nawet pięciokrotnie wyższe od laboratoryjnych.

Opinia

Sebastien Pant, Federacja Obywatelskich Organizacji Ekologicznych EEB w Brukseli

Miasta europejskie od lat błagały o nowe ostrzejsze limity zanieczyszczeń. Bo przecież wiele z nich koncentruje się właśnie w miastach. Choć nie wszystkie trujące substancje stamtąd pochodzą: ich źródłem jest rolnictwo czy instalacje przemysłowe zlokalizowane poza wielkimi ośrodkami. Ale w wyniku ruchów powietrza trujące substancje wędrują do miast, co w połączeniu z lokalnymi zanieczyszczeniami z ruchu samochodowego czy ogrzewania powoduje, że powietrze w miastach jest toksyczne. Dobrze, że będzie nowa dyrektywa, ale nie wykorzystano okazji. Można było ustalić bardziej ambitne limity przy zachowaniu efektywności kosztowej.

W głosowaniu przyjęto projekt znowelizowanej dyrektywy o krajowych normach zanieczyszczenia powietrza. Zaostrza ona limity emisji sześciu trujących substancji: dwutlenku siarki (SO2), tlenków azotu (NOx), niemetanowych lotnych związków organicznych (NMLZO), metanu (CH4), amoniaku (NH3) i pyłów (cząstek stałych do 2,5 mikrometrów). Nowe normy powinny być osiągnięte do 2020 i 2030 r. Zastąpi to obecną dyrektywę, która ustala limity od 2010 r.

Racjonalne cele

Pozostało 94% artykułu
Klimat
Nowy rząd zapowiada „wiceministerstwo energii”
Klimat
Pakt klimatyczny z Glasgow trampoliną do działań
Klimat
48 godzin, czyli jak nie prowadzić konsultacji społecznych
Klimat
Bogate kraje coraz bardziej czują zmiany klimatu
Klimat
Polska nie może być pasażerem na gapę transformacji dla klimatu