Rynek mocy nie wpływa na projekt atomowy. Na rynku mocy zabezpiecza się dostępność mocy z wyprzedzeniem 5-letnim, maksymalnie 17-letnim. Inwestycje w elektrownie jądrowe wymagają znacznie dłuższego czasu, zarówno na realizację takich inwestycji jak i osiągnięcie zwrotu z zaangażowanego kapitału. Budowa elektrowni jądrowych nie będzie mogła być realizowana na rynku mocy, co potwierdzają doświadczenia krajów, w których rynek mocy działa już od kilku lat, jak np. w Wielkiej Brytanii.
Decyzja o notyfikacji rynku mocy jest warunkowa. Ministerstwo energii i sektor mają nadzieję, że przyznany kontrakt nie zostanie cofnięty po reformie rynku europejskiego. Ale czy rzeczywiście nie ma takiego ryzyka?
Faktycznie, na ostateczny kształt rynku mocy może jeszcze wpłynąć rozporządzenie w sprawie wewnętrznego rynku energii elektrycznej, które określi szczegółowe zasady jego funkcjonowania. Negocjacje wkraczają w kluczową fazę uzgodnień. Spodziewamy się, że ostateczny tekst porozumienia zostanie wypracowany przed końcem roku. Rozporządzenie wejdzie w życie przypuszczalnie w I kwartale 2019 r.
Wywróci ono polski rynek mocy do góry nogami?
Są trzy kluczowe kwestie, na których skupiony zostanie główny ciężar negocjacji prowadzonych przez Ministerstwo Energii, wspierane przez PKEE – rynek mocy, limity emisyjności oraz strefy cenowe. Z punktu widzenia rynku mocy najistotniejszy dla polskiej energetyki będą przepisy dotyczące stosowania limitów emisyjności dla kontraktów na dostawę mocy zawieranych po dacie wejścia w życie rozporządzenia oraz ochrony całego okresu realizacji kontraktów mocowych, które zostaną zawarte w ramach najbliższych trzech aukcji głównych, tj. do końca tego roku, jeszcze zanim rozporządzenie wejdzie w życie. Zabiegamy o pełną ochronę praw nabytych dla 15-letnich umów mocowych zawartych przed wejściem w życie rozporządzenia oraz adekwatną derogację od stosowania standardu emisji EPS 550 g CO2/kWh dla jednostek istniejących.
Jakie mamy szanse na sukces?
Ochrona kontraktów zawartych przed datą wejścia w życie rozporządzenia to nasz priorytet. Odnosi się on w głównej mierze do realizacji 15-letnich kontraktów mocowych, w przypadku których ostatni rok okresu dostaw przypadnie na połowę lat 30. Warto pamiętać, że w budowę nowych bloków wytwórczych w Opolu, Turowie, Kozienicach czy Jaworznie, firmy energetyczne zainwestowały ponad 20 mld zł. Musimy mieć pewność, że te aktywa będą rentowne w długim terminie w celu zapewnienia bezpieczeństwa dostaw energii w Polsce. W Brukseli nasze argumenty znajdują zrozumienie i jest świadomość potrzeby kompromisu pomiędzy realizacją polityki redukcji emisji CO2 oraz zapewnieniem bezpieczeństwa dostaw energii w Polsce. Myślę, że znajdziemy rozwiązanie satysfakcjonujące wszystkie strony.
Czym chcemy przekonać Europę, która dąży docelowo do dekarbonizacji?
Chcemy przekonywać przede wszystkim koniecznością ochrony praw nabytych oraz stosowaniem zasady pewności prawa. Na dziś nadal nie wiemy jak ten stan prawny będzie wyglądał po przyjęciu rozporządzenia unijnego pod względem dostępu elektrowni węglowych do rynku mocy, a przecież za kilka miesięcy będą już rozstrzygnięcia pierwszych aukcji. Potwierdza to też decyzja pomocowa, w której Komisja zaakceptowała polski rynek mocy, nie wykluczając wsparcia dla jednostek emitujących więcej niż 550 g CO2/kWh. Skoro Bruksela potwierdziła, że problem bezpieczeństwa dostaw w Polsce ma charakter systemowy, to należy zapewnić ciągłość wsparcia zatwierdzonego przez Komisję zaledwie niecałe pół roku temu.