Program Donalda Trumpa zakłada zwiększanie produkcji węglowodorów w Stanach Zjednoczonych. Prowadzić do tego ma przyspieszenie wydawania zezwoleń i zmniejszenie presji na ochronę środowiska.
Po objęciu prezydentury Trump wezwał kartel naftowy OPEC+ do obniżania światowych cen ropy poprzez wzrost wydobycia. Argumentował, że to pomoże zakończyć wojnę w Ukrainie. Niższe ceny surowca miałyby ograniczyć strumień pieniędzy płynących do rosyjskich firm. Taki scenariusz pomógłby jednocześnie Trumpowi wywiązać się z obietnic, jakie składał swoim wyborcom. Polityk powtarzał w trakcie kampanii, że USA mają największą ilość ropy i gazu wśród wszystkich krajów i zamierzają z tego korzystać. Utrzymywał, że ceny paliw spadną. I dodawał, że zwiększać się będzie eksport amerykańskiego sektora oil&gas.
Czytaj więcej
Ceny ropy naftowej szybko spadają na globalnym rynku. Eksperci wiążą to z apelami Donalda Trumpa do OPEC o obniżkę cen surowca oraz ze wzrostem produkcji w USA. Spadek cen ma pomóc w zakończeniu rosyjskiej agresji na Ukrainę i dać impuls globalnej gospodarce.
OPEC nie zmienia podejścia
Kartel mógłby zwiększyć produkcję, by obniżyć ceny, doprowadzając do sytuacji, w której wydobycie z amerykańskich łupków będzie nieopłacalne. Analitycy podkreślają jednak, że takie działanie mogłoby zaszkodzić obu stronom. Uważają, że OPEC nie zmieni swoich planów produkcyjnych. - Nie będzie łatwo przekonać OPEC do zwiększenia produkcji – mówił Warren Patterson, szef strategii ds. runku towarów ING Groep NV.
W grudniu OPEC+ zdecydował, że odłoży zniesienie ograniczeń produkcji ropy z powodu słabego popytu na surowiec. Tym samym cięcia o 1,7 mln baryłek dziennie zostaną przedłużone do końca grudnia 2026 r., a dodatkowe dobrowolne cięcia o 2,2 mln baryłek dziennie będą utrzymane do końca marca 2025 roku. Kartel w wyniku serii cięć dokonanych od końca 2022 roku ograniczył produkcję łącznie o 5,86 mln baryłek dziennie, co stanowi 5,7 proc. światowego popytu.