Cena ropy gatunku WTI w ciągu ostatniego miesiąca spadła o około 15 proc. Od początku roku zniżkowała ona o prawie 5 proc., a przez ostatnie 12 miesięcy zmalała o 23 proc. We wtorek płacono nieco ponad 65 dol. za baryłkę tego surowca i był to roczny dołek cenowy. Notowania ropy naftowej stały się więc najniższe od wiosny 2023 r.
Tę przecenę da się tłumaczyć przede wszystkim czynnikami popytowymi. Gospodarka Chin, czyli największego konsumenta ropy na świecie, wyraźnie zwolniła, co uderzyło w ceny wielu surowców. Strefa euro uniknęła co prawda recesji, ale głównie dzięki lepszej koniunkturze w sektorze usług. Wskaźniki sondażowe z europejskiego przemysłu od dawna natomiast są na poziomach mocno recesyjnych. Wraz z oznakami osłabienia amerykańskiego rynku pracy wróciły natomiast wśród inwestorów obawy przed ewentualną recesją w USA. Może są one przesadzone, ale zdołały już wpłynąć na rynki.
Najnowsze prognozy OPEC (Organizacji Państw Eksporterów Ropy Naftowej) przewidują osłabienie popytu. Projekcję wzrostu zapotrzebowania na ropę w 2023 r. obcięto o 80 tys. baryłek dziennie do 2,03 mln, a na 2024 r. obniżono o 40 tys. baryłek dziennie do 1,7 mln baryłek dziennie.
Państwa OPEC będą musiały rozstrzygnąć, jak długo jeszcze utrzymywać obecne ograniczenia w produkcji surowca. Dla niektórych z nich sytuacja robi się dosyć trudna. Wszak projektowały wcześniej swoje budżety i wieloletnie plany inwestycyjne, spodziewając się cen na nieco wyższym poziomie. Problem ten dotyka m.in. Arabię Saudyjską, czyli największego producenta ropy z OPEC.