Ukraińcy są gotowi do zgody w sprawie tranzytu rosyjskiej ropy

Jesteśmy gotowi do rozwiązania problemu z tranzytem rosyjskiej ropy na Słowację – zapewnia Roman Andarak, ukraiński wiceminister energii. Ale w tej sprawie chodzi o co innego.

Publikacja: 31.07.2024 16:21

Ukraińcy są gotowi do zgody w sprawie tranzytu rosyjskiej ropy

Foto: REUTERS/Evgenia Novozhenina

– Tyle, że wcześniej Słowacja powinna odwołać się do odpowiednich zapisów w Umowie Stowarzyszeniowej UE z Ukrainą. Jak na razie, nic takiego nie nastąpiło – tłumaczył Roman Andarak.

A w mailu wysłanym do Reutera zapewniał, że jego kraj gwarantuje niezakłócony transport ropy przez swoje terytorium, pod warunkiem jednak, że jej dostawca nie jest obłożony sankcjami. Tymczasem do południowej nitki rurociągu Przyjaźń, który przebiega przez terytorium Ukrainy, pompują ropę rosyjskie koncerny Tatnieft i Rosnieft, ale przede wszystkim Łukoil, który ma 70-proc. udział w tym tranzycie. A na Łukoil właśnie rząd w Kijowie nałożył sankcje w końcu czerwca 2024 r. To dlatego Ukraińcy bez problemu przepuszczają ropę z Tatnieftu i Rosnieftu, ale tej z Łukoila już nie.

Dlaczego Węgry i Słowacja nadal korzystają z dostaw rosyjskiej ropy

Węgry i Słowacja oraz Czechy, jako trzeci kraj, jeszcze latem 2022 roku otrzymały zgodę Komisji Europejskiej na utrzymanie dostaw rosyjskiej ropy, ponieważ nie mają dostępu do morza i praktycznie całość surowca otrzymywały tranzytem rurociągiem Przyjaźń z Rosji. Tyle, że zobowiązały się jednocześnie do jak najszybszego poszukiwania dostaw z alternatywnych kierunków. Tymczasem dzisiaj otrzymują więcej rosyjskiej ropy niż dwa lata temu. Jest to oczywiście wygodne i korzystne ekonomicznie. Ropa rosyjska jest tańsza od sprowadzanej z innych kierunków.

Dla Węgrów i Słowaków problem zaczyna być poważny. Poskarżyli się już we wspólnym liście do Komisji Europejskiej, ale nie znaleźli tam zrozumienia.

To dlatego Węgrzy blokują wypłaty rekompensat za dostawy broni dla Ukrainy, a w poniedziałek 29 lipca słowacki premier, Robert Fico, którego rząd także jest przeciwny unijnej pomocy wojskowej dla Ukrainy, zagroził, że wstrzyma eksport diesla do tego kraju. Słowackie dostawy pokrywają 10 proc. ukraińskiego zapotrzebowania na to paliwo. Nie jest to zbyt dotkliwa kara, ponieważ Ukraińcy bez problemu znajdą diesla z innego źródła.

Czytaj więcej

Ukraińcy mają dość. Wstrzymali tranzyt rosyjskiej ropy na Węgry

Robert Fico wydał ten komunikat po kilkakrotnych rozmowach z premierem Ukrainy, Denisem Szmyhalem, i spotkaniem z ambasadorem tego kraju w Bratysławie. Podkreślił jednocześnie, że ukraińska akcja w żaden sposób nie uderza w Rosjan, tylko w Węgrów i Słowaków. I że za wszystko odpowiada prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, ponieważ to on zadecydował o sankcjach na Łukoil.

W tym ukraińsko-węgiersko, słowackim klinczu zabrali głos także Rosjanie

Wicedyrektor działu prasowego rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Andriej Nastaszyn,  nazwał postawę rządu w Kijowie szantażem i kolejnym dowodem na to, że rząd w Kijowie jakoby nie był w stanie negocjować.

– Dla reżimu w Kijowie tranzyt surowców naturalnych stanowi dzisiaj guzik do manipulacji, do których jest zachęcany przez Zachód. Dzisiaj kuratorzy Zełenskiego postawili sobie za cel całkowite zerwanie współpracy Rosji w dziedzinie energii z tymi krajami europejskimi, które nadal kierują się własnymi interesami i rozsądnymi celami gospodarczymi – mówił Nastyszyn cytowany przez agencję TASS.

Czytaj więcej

Węgry twierdzą, że Ukraina je „szantażuje”. Proszą Unię Europejską o pomoc

Nie mógł się jednocześnie nachwalić pokojowych inicjatyw władz węgierskich i słowackich, które odmawiają wsparcia dla antyrosyjskich sankcji wprowadzonych przez Unię Europejską. Przypomniał także, że Łukoil nie jest obłożony unijnymi, a jedynie ukraińskimi sankcjami. – Mamy tutaj przykład kraju, który kandyduje do Unii Europejskiej, a jednocześnie w obłąkany sposób zagraża bezpieczeństwu energetycznemu dwóch krajów członkowskich. Jeszcze raz podkreślamy, że w tym wypadku miliony zwyczajnych Europejczyków padają ofiarą antyrosyjskiej polityki – mówił Andriej Nastyszyn.

W sporze z Ukrainą Węgrzy oskarżają już nie tylko Kojów, ale i Brukselę

Z kolei Węgrzy po raz kolejny oskarżają Komisję Europejską o bezczynność w tym sporze. „Minął już ponad tydzień od czasu, kiedy wysłaliśmy nasze pismo i Komisja Europejska nie zrobiła nic. Mimo, że zagrożone jest bezpieczeństwo energetyczne dwóch krajów członkowskich, a sprawa jest krystalicznie przejrzysta, bo to Ukraina pogwałciła Układ Stowarzyszeniowy z Unią Europejska. Mimo tego Bruksela nie zabiera głosu w tej sprawie” – czytamy na Facebooku Petera Szijjarto, węgierskiego ministra spraw zagranicznych.

Czytaj więcej

Prezes MOL kłóci się z rządem. Chce, żeby na Węgry wróciła normalność

Jego zdaniem KE jest albo zbyt słaba i nie jest w stanie bronić podstawowych interesów krajów członkowskich, a być może nawet sama wywołała ten konflikt. „Komisji Europejskiej mogło chodzić o szantażowanie dwóch pokojowo nastawionych krajów, które sprzeciwiają się transferowi broni na Ukrainę” –czytamy na Facebooku węgierskiego szefa dyplomacji.

Ale nie jest tak, że Bruksela rzeczywiście nie zareagowała na apele Węgrów i Słowaków

W swoim oświadczeniu podała, że w tej chwili zbiera informacje dotyczące tej sprawy i że wysłała szczegółowe pytania do Bratysławy i Budapesztu. „Tak, aby móc przygotować szczegółową analizę i przedstawić ją władzom ukraińskim” – czytamy w piśmie Brukseli wyjaśniającym jej postawę.

Wśród pytań wysłanych do władz węgierskich i słowackich znalazły się te z prośbą o podanie rzeczywistej ilości ropy przesyłanej obecnie tranzytem przez Ukrainę, ujawnienie kontraktów na te dostawy oraz analiza możliwości dostaw z alternatywnych kierunków.

– Tyle, że wcześniej Słowacja powinna odwołać się do odpowiednich zapisów w Umowie Stowarzyszeniowej UE z Ukrainą. Jak na razie, nic takiego nie nastąpiło – tłumaczył Roman Andarak.

A w mailu wysłanym do Reutera zapewniał, że jego kraj gwarantuje niezakłócony transport ropy przez swoje terytorium, pod warunkiem jednak, że jej dostawca nie jest obłożony sankcjami. Tymczasem do południowej nitki rurociągu Przyjaźń, który przebiega przez terytorium Ukrainy, pompują ropę rosyjskie koncerny Tatnieft i Rosnieft, ale przede wszystkim Łukoil, który ma 70-proc. udział w tym tranzycie. A na Łukoil właśnie rząd w Kijowie nałożył sankcje w końcu czerwca 2024 r. To dlatego Ukraińcy bez problemu przepuszczają ropę z Tatnieftu i Rosnieftu, ale tej z Łukoila już nie.

Pozostało 87% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Ropa
Arabia Saudyjska ostrzega: ropa może potanieć do 50 dolarów za baryłkę
Ropa
Węgry szantażują Ukrainę. Zagrożone dostawy prądu
Ropa
Mniej ropy z Rosji do Turcji. Łukoil traci kolejnego klienta
Ropa
Nowe sankcje USA na ropę z Rosji. Zlikwidują słynną flotę cieni?
Ropa
Tania ropa pogrąża finanse Kremla. Dziura budżetowa największa od czasu ZSRR