Izrael, ani Strefa Gazy nie posiadają złóż ropy. W tej sytuacji kluczowa jest jednak reakcja Iranu. Rząd w Teheranie otwarcie już poparł palestyński Hamas. Na razie dilerzy nie spodziewają się gwałtownego wzrostu notowań, ponieważ nie ma w tej chwili bezpośredniego zagrożenia dla dostaw. Ale to się może zmienić.
Czytaj więcej
Kryzys na rosyjskim rynku paliw, spowodowany wywołaną przez Kreml wojną, zmusił reżim do sięgnięcia po nadzwyczajne środki. Koncernom zostały narzucone obowiązkowe wielkości dostaw na rynek krajowy. Cło zaporowe w eksporcie będzie obowiązywać do końca 2025 r.
Ropa to surowiec polityczny
Ale ropa naftowa zawsze była, jest i będzie surowcem, którego ceny są uzależnione od polityki. W kontekście potencjalnego zaangażowania się Iranu ponownie mówi się o zagrożeniu zamknięciem szerokiej na 33 km Cieśniny Ormuz, kluczowej drogi transportu ropy. Ostatni raz Iran zamknął Ormuz w 2011 r. po nałożeniu zachodnich sankcji. Na razie jednak przez cieśninę Ormuz codziennie przypływa prawie 17 mln baryłek ropy i kondensatu. A dostawy irańskiej ropy są największe od pięciu lat.
Rosnące dostawy z Iranu pomogły w tym roku obniżyć ceny paliw i pozwoliły na utrzymanie cen ropy poniżej 100 dol. za baryłkę - mimo, że Saudyjczycy i Rosja Władimira Putina ograniczają wydobycie.
Cytowany przez Bloomberga Bob McNally, prezes Rapidan Energy Group, uspokaja, że ekstremalny scenariusz raczej się nie ziści. - Jeśli Izrael zareaguje uderzeniem w jakąkolwiek irańską infrastrukturę, ceny ropy natychmiast wystrzelą. Na razie wydaje się to mało prawdopodobne - powiedział McNally.