Zmiana stanowiska Niemiec w sprawie zakazu importu rosyjskiej energii utorowała drogę do szóstego pakietu unijnych sankcji. Jego szczegóły Bruksela przedstawi w środę ambasadorom państw UE, którzy muszą zdecydować jednomyślnie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w pakiecie znajdzie się tak długo oczekiwane embargo na kolejny, po węglu, rosyjski surowiec – ropę.
– KE trzyma szczegóły w tajemnicy, ale rozumiemy, że embargo ma być wprowadzane stopniowo do końca roku. Po tym terminie wciąż rosyjską ropę mogłyby kupować Węgry i Słowacja – mówi nam nieoficjalnie wysoki rangą dyplomata jednego z państw UE.
KE w swojej propozycji musiała znaleźć kompromis między tymi, którzy dopominają się natychmiastowego i całkowitego embarga‚ jak Polska czy państwa bałtyckie, a tymi, którzy nie chcą go wcale, w tym przede wszystkim Węgry. Przy czym z naszych rozmów z dyplomatami wynika, że opór Węgier jest traktowany nie jako manifestacja politycznego poparcia dla Moskwy, ale odzwierciedlenie poważnego problemu ekonomicznego. Węgry nie tylko są w trzech czwartych zależne od rosyjskiej ropy (wskaźnik dla UE to jedna trzecia), ale też nie mają dostępu do morza. Tym samym pustych rurociągów nie mogą zastąpić dostawami z portów. Podobnie jest ze Słowacją, z Czechami i Austrią. Dlatego Bruksela zastanawia się nad jakimiś wyjątkami dla najbardziej dotkniętych embargiem, czyli dla Węgier i Słowacji.
– Jestem przekonany, że Rada w najbliższym czasie nałoży dalsze sankcje, zwłaszcza na rosyjską ropę – powiedział Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej.