Kraje Unii dyskutują o wprowadzeniu zakazu importu ropy z Rosji. Naciskają na to Amerykanie, ale na razie zgody na taki ruch nie ma. Co zaskakujące - przeciwni zakazowi nie są ci, którzy w dużym stopniu zależą od rosyjskiego importu, ale kraje, w których tłuste synekury w rosyjskich spółkach naftowych od lat zajmują byli politycy i biznesmeni.
Krajem, który wśród członków Unii jest najbardziej zależny od surowca z Rosji jest Słowacja, gdzie rosyjska ropa stanowi 78,4 proc. całego importu (stan na koniec 2020 r. według Europejskiej federacji transportu i środowiska, Reuters). Na Litwie było to 68,8 proc., a w Polsce 67,5 proc. Czwarta w tej statystyce Finlandia 66,8 proc. potrzebnej ropy kupowała w Rosji. W wypadku Węgier jest to 44,6 proc.