Naftowy gigant informuje także, że porozumiał się również w sprawie zwiększonych ilości innych dostaw spoza kierunku wschodniego. Podejmowane działania w pełni zabezpieczają ciągłość produkcji w rafineriach Orlen w Polsce, Czechach i na Litwie. Obecnie ropa rosyjska REBCO jest przerabiana w ok. 50 proc., reszta pochodzi m.in. z Arabii Saudyjskiej, USA, Afryki Zachodniej, a także z Norwegii. Nadal jednak spółka obsługuje także dostawy z Rosji, także w gdańskim Naftoporcie. Spółka tłumaczy to potrzebami zagwarantowania bezpieczeństwa energetycznego w kraju.

- Zakup surowca z norweskich złóż to kolejny przykład prowadzonej przez nas dywersyfikacji dostaw ropy, która gwarantuje stabilność i ciągłość pracy naszych rafinerii, a także wzmacnia bezpieczeństwo energetyczne Polski. Zapotrzebowanie Orlenu na ropę w kraju, już po połączeniu z Grupą Lotos, wyniesie rocznie około 26 mln ton. Skala ma znaczenie. Umożliwi dalsze nawiązywanie i wzmacnianie relacji ze światowymi producentami surowca. To właśnie strategiczny cel budowy koncernu multienergetycznego. Umowy, które podpisaliśmy w ramach procesu fuzji z Lotosem, obejmują dostawy do 20 mln ton wysokiej jakości surowca z pewnego źródła i oznaczają zacieśnienie relacji handlowych. To zwiększy niezależność koncernu i bezpieczeństwo energetyczne całego regionu – mówi Daniel Obajtek, prezes koncernu.

Orlen podkreśla, że paliwa w Polsce nie brakuje, jednak dodatkowo spółka ma możliwość ewentualnego uzupełniania bilansu paliw zarówno z dwóch rafinerii spółki w Czechach, jak i dodatkowo z rafinerii w Możejkach. W przypadku rafinerii na Litwie transport możliwy jest zarówno drogą kolejową, jak i morską.

Czytaj więcej

Naftowe sankcje na Moskwę wymuszą oszczędności w UE