Wraz z eskalacją wojny w Ukrainie pojawiają się sugestie zaostrzenia sankcji wobec Rosji. Kijów apeluje o embargo na rosyjską energię, bo tylko ono naprawdę zaboli Rosję: wpływy ze sprzedaży gazu czy ropy to teraz dla Rosji „linia życia”. Ale to, co bardzo zaboli Rosję, silnie uderzy też w UE, dlatego wiele państw europejskich do tej pory wstrzymywało się z poparciem dla takich restrykcji. Z państw zachodnich wprowadziła je Kanada, teraz rozważają taki ruch USA i chcą do tego namówić Europę. Bo żeby sankcje były naprawdę dotkliwe, musi je wprowadzić Unia, która jest głównym klientem Gazpromu i kupuje także dużo rosyjskiej ropy (27 proc. swojego importu) oraz węgla (47 proc.).