Powołując się na opinie wojskowych, „Der Spiegel” pisze, że w przypadku ataku na Sojusz największym problemem logistycznym byłoby ciągłe zaopatrzenie wojsk na wschodniej flance w paliwo. O ile amunicja i części zamienne mogą być dostarczane drogą lotniczą, to w przypadku kerozyny, benzyny i diesla ze względu na „gigantyczne potrzeby” byłoby to niemożliwe.
NATO zdawało sobie sprawę z tego problemu w czasach zimnej wojny. Wtedy zbudowano cały system rurociągów mogących dostarczać paliwo w okolice ewentualnego frontu, który wtedy przebiegał między dwoma państwami niemieckimi. Zbudowana wówczas sieć połączeń istnieje do dziś.