Płocki koncern zakończył miniony kwartał z zyskiem netto EBITDA LIFO, czyli kluczowym dla grupy wskaźnikiem, na poziomie 8,2 mld zł, oraz zyskiem netto na poziomie 3,5 mld zł. Orlen poprawił jedynie przychody, które wzrosły z 73 mld do 75,5 mld zł. Jeśli zestawimy inne dane z analogicznym okresem w roku poprzednim, widać znaczące spadki. Zysk netto rok wcześniej wynosił bowiem 6,2 mld zł, a EBITDA LIFO 10,9 mld zł.
Najciekawszy jest ten ostatni wynik, który zmniejszył się o 2,7 mld zł. Jak tłumaczy firma, to efekt m.in. niższego dyferencjału, niższych marż hurtowych, niższych marż petrochemicznych. Powyższe efekty zostały ograniczone m.in. przez dodatni wpływ konsolidacji wyników przejętego PGNiG, wyższych marż rafineryjnych, wyższych marż pozapaliwowych w detalu oraz wykorzystania historycznych poziomów zapasów.
Skąd więc słabsze wyniki Orlenu? Krzysztof Kozieł, analityk BM Pekao, wskazuje na trudności co do zestawienia danych finansowych firmy rok do roku. – Wynika to z faktu, że w ub. roku byliśmy w środku kryzysu energetycznego, kiedy ceny nośników energii były bardzo wysokie. Odnoszenie się do tych danych może również nie pokazywać nam wszystkiego, ponieważ wówczas skonsolidowane były dwumiesięczne wyniki przejętego w pełni Lotosu, ale jeszcze nie PGNiG. Konstrukcja samej grupy kapitałowej była inna niż obecnie – mówi.
Znikający wynik rafinerii
Koncern przyznaje, że III kwartał charakteryzował się dużą zmiennością wskaźników makroekonomicznych w Europie. – Modelowa marża rafineryjna wzrosła o ok. 60 proc. w stosunku do poprzedniego okresu. Marże na dieslu wzrosły o ok. 80 proc. głównie z powodu mniejszej podaży, remontów rafinerii w Europie – mówił Armen Artwich, członek zarządu ds. korporacyjnych Orlen.