Tym samym rząd w Budapeszcie po raz kolejny przemawia językiem rosyjskiej propagandy i pokazuje, że nie zgadza się z unijną polityką wobec Rosji i nakładaniem kolejnych sankcji na ten kraj.
„Europa może stanąć w obliczu niedoboru oleju napędowego i wzrostu cen produktów naftowych, ponieważ połowa zapotrzebowania UE na olej napędowy była do tej pory pokrywana ze źródeł rosyjskich” – uważają Węgrzy. Importerzy próbowali zwiększyć zapasy, ale wystarczą one tylko na ograniczony okres, uważa Oliver Hortay, szef działu polityki energetycznej i klimatycznej w centrum badawczym Szazadveg.
Czytaj więcej
Według analityków, kierowcy tankujący najpopularniejsze w naszym kraju paliwo w krótkim terminie nie powinni się obawiać, że przyjdzie im za niego płacić dużo więcej niż dotychczas.
„Sankcje wprowadzone przez Unię Europejskią wobec rosyjskich produktów ropopochodnych doprowadzą do spadku dostaw benzyny i oleju napędowego do Europy i stworzą zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego” – czytamy w na stronie Ministerstwa Energii, do których dołącza się koncern MOL.
Węgierski koncern naftowy, który przejął część stacji benzynowych Lotosu obiecał, że będzie w stanie zapewnić stałe dostawy benzyny i oleju napędowego ze swojej rafinerii w Szazhalombatta, ponieważ zakład wykorzystuje rosyjską ropę transportowaną ropociągiem Przyjaźń. Te dostawy nie podlegają sankcjom. Ale nie dają już gwarancji, że nie zabraknie paliw w zagranicznych spółkach MOL-a. Słowacka MOL Slovnaft, która ma rafinerię w Bratysławie, będzie musiała więc ograniczyć eksport do Austrii, Czech i Polski.
„Rafineria w Bratysławie jest upoważniona do eksportu paliwa proporcjonalnie do zużycia nierosyjskiej ropy naftowej i surowca do rafinacji” – pisze MOL. Zakład w Bratysławie, który również odbiera surowiec z ropociągu Przyjaźń, korzysta z technologii, w której udział ropy nierosyjskiej w jego produkcji nie może przekraczać 30 proc.
— To dlatego będą potrzebni nowi partnerzy handlowi, aby uzupełnić deficyt – mówił Oliver Hortay na antenie Radia Kossuth. Jego zdaniem wszystko wskazuje, że to Chiny i Indie mogą stać się w przyszłości głównymi dostawcami do Europy, ale ich możliwości są ograniczone, a dostawy będą droższe ze względu na dłuższe drogi transportu. Zauważył jednocześnie, że chińskie i indyjskie rafinerie również zużywają znaczną część rosyjskiego surowca.
— Prawdopodobieństwo wystąpienia poważnych problemów z dostawami do UE nieustannie rośnie- uważa Oliver Hortay.