Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, formalny wniosek o wszczęcie postępowania przed międzynarodowym sądem Amerykanie wyślą we wtorek 24 kwietnia przed południem. Dotrze on do prezydenta, premiera i kilku ministrów: inwestycji i rozwoju, energii oraz infrastruktury. Na miejsce arbitrażu proponują zaś Zurych lub Genewę.
Winne regulacje
Przed międzynarodowym sądem Invenergy chce wykazać, że jej spółki zależne poniosły „poważne straty” na 11 zbudowanych u nas farmach wiatrowych oraz projektach, które nie mogły się rozwinąć.
Winą obarcza państwo. Bo to ono doprowadziło do destabilizacji otoczenia regulacyjnego dla inwestujących w energię odnawialną (Amerykanie w kontaktach z Ministerstwem Energii powołują się na ustawę o inwestycjach w elektrownie wiatrowe z 2016 r., wprowadzającą wyższe podatki dla wiatraków i blokującą możliwość rozwoju nowych farm, a także na nowelę ustawy o odnawialnych źródłach z 2017 r.), a rozpoczęło „serię zorganizowanych działań prowadzących do wypowiedzenia umów lub uniknięcia wynikających z nich zobowiązań”.
Chodzi o wypowiedziane (przez spółkę zależną Tauronu – PE-PKH) lub uznane za nieważne (przez Energę Obrót) długoterminowe kontrakty na odbiór tzw. zielonych certyfikatów. Stanowiły one wsparcie dla rozwoju ekoelektrowni i jednocześnie zachętę dla inwestorów zainteresowanych taką działalnością. Były też zabezpieczeniem kredytów inwestycyjnych – w przypadku Invenergy w dziewięciu bankach, m.in. EBOR.
Resort energii broni się, mówiąc o podejmowanych działaniach, które mają wspierać inwestycje w odnawialne źródła energii (OZE). Wskazuje na przyjęty przez rząd w marcu i skierowany do czytania w komisji sejmowej w najbliższą środę projekt ustawy o OZE, zmieniającej niekorzystne zapisy ustawy wiatrakowej i prawa budowlanego.
Minister nadal jednak nie widzi podstaw, by angażować się w spór. Bo w jego ocenie – ma on wyłącznie biznesowy charakter. – Rząd RP nie ma podstaw do ingerowania w działania stron. Zajmowanie stanowiska wspierającego którąkolwiek z nich narażałoby ministra energii i polski rząd na zarzut naruszenia konstytucyjnej zasady legalizmu i trójpodziału władzy – uzasadnia ME w przesłanym do nas stanowisku. Podkreślono, że oceną powinien zająć się niezawisły i bezstronny sąd.