Polski Urząd nakłada karę na Gazprom i pięć spółek uczestniczących w projekcie Nord Stream 2 za to, że firmy dokonały koncentracji nie uzyskawszy na to wcześniej zgody. Zignorowanie UOKiK-u może międzynarodowe spółki energetyczne słono kosztować, pytanie tylko, czy polski Urząd stojący na straży konkurencyjności i konsumentów będzie w stanie takie pieniądze wyegzekwować. Bo karę nałożyć to jedno, a dwa to doprowadzić do jej zapłacenia. Gdyby tak się stało byłby to absolutny rekord nie tylko w Polsce. Komisja Europejska dwa lata temu nałożyła największą w historii karę, Google został ukarany kwotą 4,3 mld euro (około 20 mld zł.)

To nie pierwsza kara jaką UOKiK nakłada na Gazprom. W lipcu tego roku Urząd nakazał zapłatę rosyjskiej spółce gazowej 213 mln złotych za nieudzielenie informacji na żądanie prezesa urzędu dotyczącą budowy gazociągu Nord Stream 2.

Działający pod przywództwem nowego prezesa Tomasza Chróstnego Urząd bardzo się uaktywnił w nakładaniu kar. Niewykluczone, że UOKiK „poczuł krew” w związku z problemami Nord Stream 2, którego budowa stanęła i na razie nie widać możliwości jej ukończenia. W odpowiedzi na amerykańskie sankcje w zeszłym roku wycofał się z budowy szwajcarski Allseas który specjalizuje się w układaniu rur na dnie morza, a przez cały rok Gazprom nie był w stanie tego problemu rozwiązać. Brakujące 160 km rurociągu nie ma kto położyć na dnie Bałtyku.

Pytanie w jaki sposób Rosja odpowie na te działania? Przykręcenie Polsce kurka z gazem bardziej zagrozi Moskwie niż nam, bo nie dość, że mamy fizyczne możliwości kupowania gazu z innych kierunków – przede wszystkim dzięki terminalowi LNG. To Gazprom w ostatnich czasach częściej traci niż zyskuje nowych klientów. Ciepła zima a potem pandemia tylko pogłębiła spadek sprzedaży gazu przez koncern w Europie. Gdyby tego było mało to i Turcja, drugi największy w Europie odbiorca gazu z Rosji drastycznie zredukował zakupy surowca od Gazpromu. Potężny niegdyś rosyjski koncern wszedł w okres smuty.