COP24 a energetyka obywatelska, czyli: myśl globalnie, działaj lokalnie

Publikacja: 20.12.2018 16:33

COP24 a energetyka obywatelska, czyli: myśl globalnie, działaj lokalnie

Foto: energia.rp.pl

COP24 zakończył się przyjęciem szczegółowych zasad wdrażania porozumienia paryskiego – zatem wiemy już, jak państwa będą ustalać swoje plany redukcji emisji i jak się z nich rozliczać. To, czego jednak w Katowicach bardzo zabrakło to przyjęcie wyraźnego zobowiązania, że poziom ambicji tych planów będzie adekwatny do potrzeb. Czy możemy to zmienić oddolnym działaniem? W jaki sposób?

Katowicki COP24 jest sukcesem w tym sensie, że mimo licznych trudności udało się na czas uzgodnić niemal kompletny zestaw reguł dotyczących wdrażania porozumienia paryskiego, czyli przede wszystkim sposobu określania przez państwa swoich krajowych celów klimatycznych i rozliczania się z nich. Porażką Katowic jest natomiast to, że nie zobowiązano się tam do przyjęcia spójnych z zaleceniami klimatologów celów dotyczących ograniczania emisji.

Przypomnijmy: opublikowany w październiku raport specjalny Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) alarmuje, że aby uniknąć katastrofalnych skutków globalnego ocieplenia należy nie dopuścić, by średnia temperatura Ziemi wzrosła o więcej niż 1,5 st. Celsjusza w stosunku do ery przedprzemysłowej. Ponieważ średnia temperatura Ziemi już teraz jest wyższa o ok. 1 st. Celsjusza, wymaga to radykalnego przyspieszenia tempa dekarbonizacji: w ciągu najbliższych dwunastu lat emisje dwutlenku węgla trzeba ograniczyć o 45% w stosunku do poziomu z 2010 r., a do 2050 r. musimy osiągnąć zerowy poziom emisji netto.

Jest to technologicznie i ekonomicznie wykonalne, ale wymaga gruntownej zmiany podejścia, potraktowania redukcji emisji jako absolutnego politycznego priorytetu i dokonania radykalnej zmiany kursu, bo mimo całej posiadanej przez ludzkość wiedzy o przyczynach i skutkach zmian klimatu oraz coraz lepszej dostępności zeroemisyjnych technologii, globalne emisje gazów cieplarnianych zamiast spadać wciąż rosną – w tym roku zwiększą się o niemal 3 proc. (!)

Gotowość do podjęcia takich zdecydowanych działań nazywa się w żargonie negocjacji klimatycznych poziomem ambicji. Jego konkretnym wyrazem są cele dotyczące redukcji emisji przyjęte przez poszczególne państwa. Suma zadeklarowanych w tej chwili redukcji emisji jest dalece niewystarczająca, doprowadzi nas bowiem do ocieplenia o ponad 3 st. Celsjusza, czyli do planetarnej katastrofy. Jeśli porozumienie paryskie ma osiągnąć swój cel, a więc zatrzymać ocieplanie się Ziemi na poziomie dużo poniżej 2 st. Celsjusza, w 2020 r., kiedy przypada termin aktualizacji zobowiązań klimatycznych poszczególnych państw, muszą one zadeklarować dużo ambitniejsze niż obecnie plany ograniczania emisji gazów cieplarnianych.

Tymczasem w Katowicach przywódcom politycznym niestety nie tylko nie udało się przyjąć zobowiązania, że tak się stanie, ale co gorsza, wskutek oporu Rosji, USA, Kuwejtu i Arabii Saudyjskiej, nie uznali oni nawet oficjalnie wniosków płynących z raportów IPCC.

Jeśli tego niedoboru ambicji nie uda się w ciągu dwóch najbliższych lat nadrobić, szanse na osiągnięcie celów porozumienia paryskiego, czyli zatrzymanie globalnego ocieplenia na poziomie 1,5 st. Celsjusza, staną się jeszcze bardziej niepewne.

Czy jako obywatele i obywatelki możemy coś w tej sprawie zrobić?

Przede wszystkim należy zrozumieć, że poziom ambicji w międzynarodowym porozumieniu klimatycznym siłą rzeczy wyznaczany jest jako najniższy wspólny mianownik oczekiwań poszczególnych państw. A wśród stron porozumienia paryskiego są państwa czerpiące większość swoich dochodów z eksportu paliw kopalnych, często zresztą rządzone przez autorytarne reżimy, dla których załamanie się tego strumienia pieniędzy oznacza pewną utratę władzy. Są też kraje, w których na rządy silnie wpływają lobby paliw kopalnych, blokując dekarbonizację w imię obrony własnego interesu biznesowego. Wreszcie, jest też bardzo wiele krajów, których rządy po prostu wolą inwestować pieniądze i wysiłki w inne cele, spodziewając się, że przyniosą one większe krótkotrwałe, polityczne zyski niż zdecydowana obrona klimatu.

Z tych powodów politycznym liderom trudno będzie osiągnąć właściwy poziom ambicji

Pamiętajmy: aby uniknąć katastrofalnych, nieodwracalnych skutków zmian klimatu i ich niekontrolowanego przyspieszenia, ludzkość ma ok. 12 lat na obniżenie globalnych emisji o prawie połowę, tymczasem emisje wciąż rosną.

Dlatego niezbędna jest mobilizacja obywatelek i obywateli oraz oddolny nacisk społeczny na przywódców politycznych.

Ta mobilizacja już się zaczęła. Widać ją w odbywających się na całym świecie wielotysięcznych marszach dla klimatu, w strajkach szkolnych zainspirowanych przez piętnastoletnią Gretę Thunberg ze Szwecji, czy w akcjach nowych ruchów społecznych takich jak Więcej Niż Energia.

Nacisk polityczny jest ważny i musi być kontynuowany, ale warto pójść o krok dalej i dzięki energetyce obywatelskiej po prostu zacząć ograniczać emisje i demokratyzować energetykę bez oglądania się na polityków. Takie oddolne działania to równie ważny sygnał dla przywódców politycznych i impuls do podniesienia poziomu ambicji.

W Polsce otoczenie regulacyjne nie było ono dotychczas szczególnie przyjazne dla energetyki obywatelskiej, ale sporo rzeczy daje się zrobić. Przepisy o prosumentach umożliwiają praktycznie każdemu zainstalowanie paneli fotowoltaicznych i choć wsparcie finansowe państwa nie jest imponujące, to przynajmniej ich cena cały czas spada. Przed zainstalowaniem a nawet nie instalując własnych źródeł energii, warto zadbać o zmniejszenie jej zużycia w swoim domu np. stosując energooszczędne oświetlenie i urządzenia. Jeśli chcemy zmniejszyć zapotrzebowanie na ciepło, warto zainteresować się rządowym programem „Czyste Powietrze”, oferującym wsparcie na termomodernizację budynków. A jeśli do tego zaczniemy częściej korzystać z transportu publicznego i roweru zamiast samochodu, przejdziemy na zdrowszą dietę z mniejszą ilością mięsa oraz ograniczymy marnowania żywności i kupowanie niepotrzebnych rzeczy, to nasz indywidualny, konsumencki wkład w zapotrzebowanie gospodarki na paliwa kopane i surowce znacząco się zmniejszy.

Warto wiedzieć, że w UE trwają właśnie procesy polityczne, które bardzo mocno wpłyną na polską politykę energetyczną, w tym przede wszystkim: negocjacje przyszłego unijnego budżetu (2021-2027) UE i proces formułowania tzw. zintegrowanych krajowych planów w dziedzinie energii i klimatu (NECP). Organizacje społeczne i samorządy domagają się zagwarantowania w obu tych procesach znacznie większych niż dotychczas, środków finansowych i przyjaznych regulacji dla rozwoju energetyki obywatelskiej. Warto te postulaty poprzeć, bo ich spełnienie poszerzy pole działania samorządom i lokalnym społecznościom zainteresowanym rozwojem własnych zielonych źródeł energii i poprawą efektywności energetycznej. Stanie się to dzięki łatwiejszemu dostępowi do finansowania i pomocy technicznej oraz korzystniejszym regulacjom dotyczącym zakładania i funkcjonowania np. klastrów i spółdzielni energetycznych.

Na koniec warto pamiętać, że wkrótce wejdą w życie zupełnie nowe unijne przepisy dotyczące energetyki, czyli tzw. pakiet „Czysta energia dla wszystkich Europejczyków”, który ułatwi rozwój energetyki prosumenckiej i obywatelskiej. Dzięki nim będzie można działać jeszcze skuteczniej.

Podsumowując: mimo że w Katowicach politykom nie udało się w pełni stanąć na wysokości zadania, dobra wiadomość jest taka, że porozumienie paryskie żyje i zyskało mechanizmy wdrażania, a my mamy w rękach całkiem sporo narzędzi, by w ciągu najbliższych dwóch lat pokazać słowem i czynem, że jako społeczeństwo oczekujemy adekwatnego do sytuacji poziomu ambicji. Do dzieła!

Izabela Zygmunt, ekspertka ds. transformacji energetycznej, Polska Zielona Sieć.

COP24 zakończył się przyjęciem szczegółowych zasad wdrażania porozumienia paryskiego – zatem wiemy już, jak państwa będą ustalać swoje plany redukcji emisji i jak się z nich rozliczać. To, czego jednak w Katowicach bardzo zabrakło to przyjęcie wyraźnego zobowiązania, że poziom ambicji tych planów będzie adekwatny do potrzeb. Czy możemy to zmienić oddolnym działaniem? W jaki sposób?

Katowicki COP24 jest sukcesem w tym sensie, że mimo licznych trudności udało się na czas uzgodnić niemal kompletny zestaw reguł dotyczących wdrażania porozumienia paryskiego, czyli przede wszystkim sposobu określania przez państwa swoich krajowych celów klimatycznych i rozliczania się z nich. Porażką Katowic jest natomiast to, że nie zobowiązano się tam do przyjęcia spójnych z zaleceniami klimatologów celów dotyczących ograniczania emisji.

Pozostało 88% artykułu
Komentarze i opinie
Krzysztof Adam Kowalczyk: Transformacji energetycznej brakuje stabilności
Komentarze i opinie
Sposób na transformację? Budowanie miejscowego dobrobytu
Komentarze i opinie
Szef PIE: W 2040 r. energetyka oparta na węglu będzie 40 proc. droższa niż OZE
Komentarze i opinie
Mariusz Janik: Tylko świnie tankują na zapas
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze i opinie
Bartłomiej Sawicki: Donald Tusk ojcem Baltic Pipe? Krok po kroku, jak było naprawdę