Inwestorzy, którzy mają najbardziej zaawansowane projekty budowy elektrowni wiatrowych na polskiej części Bałtyku, wchodzą właśnie w kolejny etap realizacji swoich inwestycji. Wszyscy złożyli wnioski do Urzędu Regulacji Energetyki o dofinansowanie. Teraz ruszają z pracami przygotowawczymi i kalkulują, na ile zaoferowana przez państwo maksymalna kwota wsparcia dla energii wytworzonej w morskich farmach umożliwi im wykonanie wszystkich zamierzeń. Część firm już zapowiada, że będzie zmuszona ciąć koszty inwestycji. Jeśli projekty faktycznie powstaną, do 2030 r. możemy mieć już 5,9 GW mocy zainstalowanych w wiatrakach na morzu.
Szukanie oszczędności
Czas na złożenie wniosków do URE o dofinansowanie inwestycji w morskie farmy w ramach pierwszej fazy wsparcia upłynął z końcem marca. W sumie do regulatora wpłynęły zgłoszenia od pięciu podmiotów dotyczące realizacji dziewięciu projektów na Bałtyku. Wśród nich znalazły się: Polenergia z norweskim Equinorem, Polska Grupa Energetyczna z duńskim Ørsted, PKN Orlen z kanadyjskim Northland Power, a także niemiecki RWE i spółka OW Offshore, w której po 50 proc. udziałów posiadają portugalski EDP Renovaveis oraz francuskie Engie.
Bloomberg
Inwestorzy złożyli wnioski jeszcze przed opublikowaniem przez ministra klimatu i środowiska ostatecznej kwoty wsparcia. Okazuje się, że maksymalna cena za 1 megawatogodzinę energii elektrycznej wytworzonej w morskiej farmie wiatrowej sięgnie 319,6 zł. To więcej, niż wcześniej proponował resort, ale znacznie mniej od oczekiwań branży. Ustalona cena będzie dla inwestorów podstawą rozliczenia prawa do pokrycia różnicy pomiędzy rynkową ceną prądu a ceną umożliwiającą przedsiębiorcom pokrycie kosztów wytwarzania energii elektrycznej na morzu. To rodzaj pomocy dla właścicieli farm, która ma im dać m.in. gwarancję zwrotu niezbędnych nakładów inwestycyjnych. Część firm zapowiada, że konieczne będzie szukanie oszczędności.
– Będziemy szukać rozwiązań po stronie kosztów, które pozwolą nam się zmieścić w wyznaczonym limicie. Już dziś wiemy, że farmy wiatrowe, które będziemy budować w ramach pierwszej fazy na Bałtyku z duńskim partnerem, firmą Ørsted, będą realizowane w formule multicontractingu, która umożliwi oszczędności na poszczególnych etapach inwestycji. Przy nakładach rzędu 35 mld zł oszczędności szacujemy na kilkaset milionów złotych, co jest dobrym sygnałem dla odbiorców energii elektrycznej – zapowiedział Wojciech Dąbrowski, prezes PGE.