Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I tenże punkt jest unaoczniony w wypowiedzi pana Janusza Olszowskiego, prezesa Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej w Katowicach artykule ( „Przepis na apokalipsę”, „Rzeczpospolita” z 17 kwietnia 2019 r.) będącym polemiką z moim felietonem „Dlaczego mamy umierać za węgiel?” („Rzeczpospolita” z 5 kwietnia). Ma rację pan Olszowski, że głównym źródłem zanieczyszczonego powietrza są gospodarstwa domowe, w których znajduje się około 3 mln tzw. kopciuchów, a więc pieców na paliwa stałe. Ale nie raczył wspomnieć, że po pierwsze – większość z nich opalanych jest węglem, po drugie – węglem najniższej jakości i po trzecie – w Polsce z powodu działań lobby górniczego do dzisiaj nie ma norm jakości węgla!
CZYTAJ TAKŻE: Przepis na apokalipsę
Pyły PM generowane są w 4 proc. przez rolnictwo, w 9 proc. przez energetykę (opartą na węglu) i w aż 52 proc. przez tzw. niską emisję, czyli piece gospodarstw domowych. W emisji rakotwórczego benzopirenu prym wiodą znowu piece niskiej emisji – 87 proc., przed przemysłem – 11 proc. i energetyką – 2 proc.
Podwyższona świadomość szkodliwości zanieczyszczonego powietrza – spowodowana m.in. informacjami z odbytego niedawno w Katowicach szczytu klimatycznego – sprawiła, że 4 kwietnia minister środowiska obniżył próg tzw. alarmu smogowego z 300 do 250 jednostek na metr sześc. wobec np. 80 we Francji, co jest niewątpliwie kpiną z dbałości o zdrowie obywateli.
CZYTAJ TAKŻE: Dlaczego mamy umierać za węgiel?