Pomyślmy pozytywnie o redukcji CO2 o 55 proc.

Potraktujmy propozycję wyższego celu klimatycznego dla Unii jako zaproszenie do negocjacji. To moment na szukanie korzystnych dla nas rozwiązań, a nie symbolicznego i nieskutecznego kontestowania – pisze były minister środowiska.

Publikacja: 17.09.2020 19:27

Pomyślmy pozytywnie o redukcji CO2 o 55 proc.

Foto: Water vapour billows from a cooling tower /Bloomberg

Podniesienie celu klimatycznego Unii na rok 2030 z 40 na 55 procent wydaje się dużym wyzwaniem. Rzeczywiście, będzie to wymagało dodatkowych wysiłków we wszystkich sektorach i wszystkich krajach. Nie tak dużych jednak, jak myślimy. Komisja szacuje w dokumencie, który wyciekł przed prezentacją, że wdrażane już polityki prowadzą do 45–47 procent redukcji. Do tego należy jeszcze dodać „pozaregulacyjny” efekt koronawirusa. Co prawda zużycie energii elektrycznej wróciło już w Europie do poziomu sprzed pandemii, ale zachowania – wcale nie. Wydaje się, że będziemy się mniej przemieszczać – ten efekt pandemii będzie trwały i pomoże zbić emisje w tym trudnym sektorze. Tak więc do uzgodnienia pozostał sposób redukcji emisji o 7 czy 8 procent, a nie 15.

""

Udział lotnictwa w transporcie spadł w tym roku na całym globie/Bloomberg

Foto: energia.rp.pl

Poczucie, że zredukowanie emisji o 55 procent nie spowoduje totalnej rewolucji, wzmaga też lista podmiotów, które go popierają. Daleko wykracza ona poza strajkującą młodzież. Dzień przed przemówieniem przewodniczącej Komisji swoje wezwanie, żeby było to właśnie „co najmniej 55 procent”, wydała grupa 150 korporacji, w której była zarówno Ikea, jak i zestaw dużych producentów energii, jak EDF, Iberdrola czy Orsted, ale także Volvo.

Rewolucją będzie natomiast zbijanie emisji w branżach, które do tej pory uchodziły uwadze, takich jak rolnictwo, transport czy budownictwo mieszkaniowe. Ursula von der Leyen powiedziała o tym jasno: „Przyjrzeliśmy się dogłębnie każdemu sektorowi, aby zobaczyć, jak szybko możemy się posunąć i jak można to zrobić w odpowiedzialny, oparty na dowodach sposób”. Do tej pory utożsamialiśmy politykę klimatyczną z polityką energetyczną. Ale koniec z tym.

Myślę, że w konsekwencji zapowiedzianych zmian czekają nas negocjacje daty, od której sprzedaż nowych samochodów o tradycyjnych napędach będzie zabroniona. Jeżeli z jednej strony horyzontem jest neutralność klimatyczna w roku 2050, a cykl życia samochodu wynosi około 15 lat, musi to nastąpić około 2035 roku.

""

Foto: energia.rp.pl

Dalekie przeobrażenia czekają także wspólną politykę rolną. Nie da się utrzymać systemu, w którym subsydiowana jest emisja gazów cieplarnianych, czyli produkcja mięsa.

Poza tym Komisja przewiduje kilkakrotne przyspieszenie tempa renowacji budynków. To korzystne dla Polski, bo tworzy pole negocjacji dla zwiększenia skali programów, które już u nas działają, jak „Czyste powietrze” czy „Mój prąd”.

Prezentacja nowego celu przypadła na niewygodny okres konfliktu z górnikami. Pozostaje mieć nadzieję, że nie będzie on inspirować polityków do symbolicznego, teatralnego wykorzystania w nim dyskusji o unijnych celach.

30 września sprawą unijnego celu klimatycznego zajmą się ministrowie środowiska i klimatu, a 15 października – unijni liderzy. Przedłużające się wieczorne rozmowy koalicyjne sprawiają, że nie wiadomo, kto 30 września i z czym do Brukseli pojedzie. Jedno jest pewne: robienie teatru na potrzeby polityki wewnętrznej nie zapewni nam partnerskiej dyskusji, jaka jest potrzebna w decyzjach, które bardzo często zapadają w drodze głosowania większościowego – a w taki sposób będzie się i tak finalnie rozstrzygał kształt tych regulacji. Skupienie się na symbolach jak na razie przyniosło nam obcięcie środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji o połowę.

""

Premier RP Mateusz Morawiecki w Brukseli/AFP

Foto: energia.rp.pl

Jest wiele krajów, dla których nowy cel klimatyczny Unii jest tak samo trudny lub nawet trudniejszy do osiągnięcia. Klasycznym przykładem jest Słowacja – z 12 proc. PKB z sektora produkcji samochodów, gdzie zatrudnionych jest 80 tys. pracowników, przy liczebności kraju na poziomie 6 mln obywateli. Elektryfikacja transportu oznacza rewolucję przemysłową, zmianę w przemyśle motoryzacyjnym i redukcję miejsc pracy. My mamy górników, Słowacy mechaników – i jest ich na Słowacji wielokrotnie więcej w porównaniu z liczbą ludności w Polsce.

Dyskusja wokół neutralności klimatycznej, zielonej odbudowy i Europejskiego Zielonego Ładu jest w tej kadencji Komisji Europejskiej jednym z fundamentalnych obszarów integracji i będzie postępować bardzo szybko. Dzisiaj pytanie o ambicje klimatyczne jest de facto pytaniem o integrację europejską.

Podniesienie celu klimatycznego Unii na rok 2030 z 40 na 55 procent wydaje się dużym wyzwaniem. Rzeczywiście, będzie to wymagało dodatkowych wysiłków we wszystkich sektorach i wszystkich krajach. Nie tak dużych jednak, jak myślimy. Komisja szacuje w dokumencie, który wyciekł przed prezentacją, że wdrażane już polityki prowadzą do 45–47 procent redukcji. Do tego należy jeszcze dodać „pozaregulacyjny” efekt koronawirusa. Co prawda zużycie energii elektrycznej wróciło już w Europie do poziomu sprzed pandemii, ale zachowania – wcale nie. Wydaje się, że będziemy się mniej przemieszczać – ten efekt pandemii będzie trwały i pomoże zbić emisje w tym trudnym sektorze. Tak więc do uzgodnienia pozostał sposób redukcji emisji o 7 czy 8 procent, a nie 15.

Pozostało 82% artykułu
Komentarze i opinie
Krzysztof Adam Kowalczyk: Transformacji energetycznej brakuje stabilności
Komentarze i opinie
Sposób na transformację? Budowanie miejscowego dobrobytu
Komentarze i opinie
Szef PIE: W 2040 r. energetyka oparta na węglu będzie 40 proc. droższa niż OZE
Komentarze i opinie
Mariusz Janik: Tylko świnie tankują na zapas
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze i opinie
Bartłomiej Sawicki: Donald Tusk ojcem Baltic Pipe? Krok po kroku, jak było naprawdę