Przychodzi moment refleksji historycznej: trudno uznać, że Gazprom traktował Polskę jak partnera w ostatnich dwóch dekadach. Na dyskryminacji cenowej Gazpromu tracił zarówno polski przemysł, jak i indywidualni odbiorcy. Dlatego w dobie otwartego rynku trzeba postawić krajowi nowy cel: Polska niezależna od Gazpromu od 2023 r.
Intencje Gazpromu ukazuje umowa w sprawie budowy kolejnego gazociągu omijającego Polskę. Stanowi on poważne zagrożenie dla Europy i cen gazu. Rynek zostanie zdominowany przez jednego dostawcę i wraz z upływem czasu pozycja Gazpromu wzrośnie. To doskonały pomysł i taktyczny manewr koncernu: dostarczamy gaz na zasadach prawa unijnego, ale dostarczamy go tak dużo, że będziemy wpływać na jego cenę. Na tym polega problem budowy II nitki Nordstreamu.
Z polskiego punktu widzenia dochodzi nierozwiązana sprawa EuRoPol Gazu i sposobu zarządzania spółką, de facto je paraliżująca. Dla porównania można przywołać współpracę akcjonariuszy Nordstreamu i Jamału. Czy oni się sądzą i wzajemnie oskarżają? Ciągnące się procesy arbitrażowe i kłótnie cenowe między Polską a Rosją trwają od 2006 r. Taka gra nie sprzyja realizacji naszych interesów.
Nie wierzmy w tani gaz z Rosji. Dopóki nie nastąpi liberalizacja na rynku gazowym w tym kraju, dopóki nie nastąpi urynkowienie gazu, dopóty surowiec będzie instrumentem wykorzystywanym do celów politycznych. A my zawsze będziemy tego ofiarą. Podsumowując, współpraca gazowa Polski i Rosji była i jest grą pozorów, na której Polska traci. Jedyny sposób, aby pozbyć się tego dylematu, to wdrożenie całościowego planu uniezależnienia się od rosyjskiego dostawcy: trzeba postawić na siebie i własny rozwój, otworzyć możliwości współpracy z nowymi partnerami i być w tym konsekwentnym.
Dziś musimy konsekwentnie realizować plan strategicznego partnerstwa z Zachodem, plan dywersyfikacji – wzmacniający pozycję Polski w okresie poprzedzającym wygaśnięcie kontraktu jamalskiego.