Polska bez Gazpromu

Myśląc o strategii energetycznej państwa, należy zacząć od założenia doktrynalnego: czy chcemy dalszej współpracy z Gazpromem – wskazuje ekspert.

Publikacja: 08.10.2015 21:00

Polska bez Gazpromu

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Przychodzi moment refleksji historycznej: trudno uznać, że Gazprom traktował Polskę jak partnera w ostatnich dwóch dekadach. Na dyskryminacji cenowej Gazpromu tracił zarówno polski przemysł, jak i indywidualni odbiorcy. Dlatego w dobie otwartego rynku trzeba postawić krajowi nowy cel: Polska niezależna od Gazpromu od 2023 r.

Intencje Gazpromu ukazuje umowa w sprawie budowy kolejnego gazociągu omijającego Polskę. Stanowi on poważne zagrożenie dla Europy i cen gazu. Rynek zostanie zdominowany przez jednego dostawcę i wraz z upływem czasu pozycja Gazpromu wzrośnie. To doskonały pomysł i taktyczny manewr koncernu: dostarczamy gaz na zasadach prawa unijnego, ale dostarczamy go tak dużo, że będziemy wpływać na jego cenę. Na tym polega problem budowy II nitki Nordstreamu.

Z polskiego punktu widzenia dochodzi nierozwiązana sprawa EuRoPol Gazu i sposobu zarządzania spółką, de facto je paraliżująca. Dla porównania można przywołać współpracę akcjonariuszy Nordstreamu i Jamału. Czy oni się sądzą i wzajemnie oskarżają? Ciągnące się procesy arbitrażowe i kłótnie cenowe między Polską a Rosją trwają od 2006 r. Taka gra nie sprzyja realizacji naszych interesów.

Nie wierzmy w tani gaz z Rosji. Dopóki nie nastąpi liberalizacja na rynku gazowym w tym kraju, dopóki nie nastąpi urynkowienie gazu, dopóty surowiec będzie instrumentem wykorzystywanym do celów politycznych. A my zawsze będziemy tego ofiarą. Podsumowując, współpraca gazowa Polski i Rosji była i jest grą pozorów, na której Polska traci. Jedyny sposób, aby pozbyć się tego dylematu, to wdrożenie całościowego planu uniezależnienia się od rosyjskiego dostawcy: trzeba postawić na siebie i własny rozwój, otworzyć możliwości współpracy z nowymi partnerami i być w tym konsekwentnym.

Dziś musimy konsekwentnie realizować plan strategicznego partnerstwa z Zachodem, plan dywersyfikacji – wzmacniający pozycję Polski w okresie poprzedzającym wygaśnięcie kontraktu jamalskiego.

1. Inwestycje w nowe łączniki międzysystemowe i wykorzystanie istniejącej infrastruktury. Po pierwsze – z Niemcami, po drugie – z Ukrainą oraz Czechami. Polskie spółki już dziś powinny informować niemieckich partnerów o zapotrzebowaniu na usługę przesyłową gazu z kierunku zachodniego – aby dać jasny sygnał partnerom o skali popytu na surowiec w Polsce i zarezerwować te moce. Trzeba mieć na uwadze, że dzisiaj zrealizowane projekty infrastrukturalne są zbyt małe, aby stworzyć płynny rynek w dobie zwiększonego zapotrzebowania gazu dla nowych elektrociepłowni w Polsce. Projekty w Toruniu, Stalowej Woli, Płocku i Włocławku będą potrzebować więcej gazu, co najmniej 1,5–2 mld m3. A kolejne inwestycje są rozważane. W perspektywie 2020 r. zapotrzebowanie wzrośnie o 3 mld m3 gazu.

2. Strategiczne partnerstwo z jednym z czołowych dostawców gazu z Europy, np. z Norwegią, oraz partnerstwo LNG z Ameryką lub Kanadą. To wymaga czasu. Już raz zmarnowano szansę na dywersyfikację z Norwegią. Nie wolno tego zrobić po raz kolejny. Nowa inicjatywa CEEP i Grupy Lotos mówiąca o europejskim i amerykańskim partnerstwie wychodzi naprzeciw potrzebom czasu. Potrzebujemy partnerstwa energetycznego z Ameryką i Kanadą wobec zagrożenia związanego z budową Nordstreamu 2.

3. Postawić na wydobycie: wydobycie własnych surowców to walka o podmiotowość kraju. O to, żebyśmy nie przepłacali, o to, żeby nas traktowano jako partnera. Raz jeszcze wróciłbym do propozycji zmian prawnych, potrzeby utworzenia specjalnych stref wydobywczych ułatwiających procedury administracyjne. Nie patrzmy, jak opodatkować inwestora, ale jak budować przemysł okołowydobywczy. Na to przeznaczajmy fundusze unijne. Polska wydobywa dziś 4,5 mld m3 gazu. Stać nas na więcej. Inwestor potrzebuje zachęty, a nie mydlenia oczu. Są inwestorzy, którzy chcą wydobywać gaz w Polsce, nawet pod nadzorem państwa. Ale chcą jednoznacznego prawa i gwarancji, że będzie przestrzegane i nie będzie zmieniane w trakcie inwestycji.

Realizacja tych działań zaowocuje rozwiązaniem problemu dyktatu Gazpromu. Doprowadzi do sytuacji, że po raz pierwszy tak podkreślana w prawie równość kontraktujących podmiotów będzie realna.

Autor jest byłym ministrem Skarbu Państwa, obecnie prezesem Boryszew Energy, Oddział Boryszew S.A.

Przychodzi moment refleksji historycznej: trudno uznać, że Gazprom traktował Polskę jak partnera w ostatnich dwóch dekadach. Na dyskryminacji cenowej Gazpromu tracił zarówno polski przemysł, jak i indywidualni odbiorcy. Dlatego w dobie otwartego rynku trzeba postawić krajowi nowy cel: Polska niezależna od Gazpromu od 2023 r.

Intencje Gazpromu ukazuje umowa w sprawie budowy kolejnego gazociągu omijającego Polskę. Stanowi on poważne zagrożenie dla Europy i cen gazu. Rynek zostanie zdominowany przez jednego dostawcę i wraz z upływem czasu pozycja Gazpromu wzrośnie. To doskonały pomysł i taktyczny manewr koncernu: dostarczamy gaz na zasadach prawa unijnego, ale dostarczamy go tak dużo, że będziemy wpływać na jego cenę. Na tym polega problem budowy II nitki Nordstreamu.

Pozostało 82% artykułu
Komentarze i opinie
Krzysztof Adam Kowalczyk: Transformacji energetycznej brakuje stabilności
Komentarze i opinie
Sposób na transformację? Budowanie miejscowego dobrobytu
Komentarze i opinie
Szef PIE: W 2040 r. energetyka oparta na węglu będzie 40 proc. droższa niż OZE
Komentarze i opinie
Mariusz Janik: Tylko świnie tankują na zapas
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze i opinie
Bartłomiej Sawicki: Donald Tusk ojcem Baltic Pipe? Krok po kroku, jak było naprawdę