– Antynuklearne Energiewende uzależniło długofalowo ten kraj od węgla – przekonują ekolodzy z organizacji Energia dla Ludzkości. Wskazują, że Niemcy, organizator tegorocznego szczytu w Bonn (COP23), w sposób najbardziej zauważalny naruszają politykę klimatyczną w Europie.
Argumenty za tym przemawiające to głównie wzrost produkcji energii z węgla (kamiennego i brunatnego), a tym samym zwiększanie emisji dwutlenku węgla do atmosfery. To sprawia, że nasi zachodni sąsiedzi są dziś największym emitentem na Starym Kontynencie, odpowiedzialnym za 18,3 proc. emisji gazów cieplarnianych w Unii.
– Niemcy nie zasługują na miano lidera polityki klimatycznej. Zwłaszcza że mogą nie wypełnić celów redukcji emisji CO2 do 2020 r. Nie ma też przesłanek, że będzie lepiej w przyszłości – przekonują ekolodzy.
Pod względem tempa redukcji emisji Niemcy zajmują 14. miejsce na 23 analizowane kraje. Ale poprzez eksport energii wytwarzanej z paliw kopalnych, zwiększa się intensywność emisji w konsumpcji energii w krajach sąsiednich. Największą redukcję emisji notuje według organizacji W. Brytania. Kolejne są Polska, Słowacja i Czechy. W zestawieniu oceniano tempo redukcji emisji CO2 na przestrzeni lat 2010–2015.
Odnosząc się z kolei do stanu emisji gazów cieplarnianych w latach 2010–2015, ale też planów ochrony klimatu poszczególnych krajów organizacja Germanwatch wskazała Szwecję, Litwę i Maroko wśród liderów. Polska zajęła na tej liście 40. miejsce.