Szczyt UE miał w czwartek wieczorem przyjąć dokument, który zobowiązywałby do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r. Neutralność klimatyczna to sytuacja, w której emisja CO2 wynosi zero, czyli tyle samo gazów cieplarnianych jest emitowanych, co pochłanianych, np. dzięki sadzeniu nowych drzew. Ten ambitny cel jeszcze kilka miesięcy temu forsowała tylko Francja i grupa krajów tradycyjnie wspierających cele środowiskowe. Jednak ostatnio doszło do przełomu, głównie w reakcji na wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Pokazały one ogromny wzrost poparcia dla Zielonych w wielu krajach Europy Zachodniej, co zmusza inne partie do potraktowania zmiany klimatycznej jako głównego wyzwania. Stanowisko zmienił Berlin, wcześniej – ze względu na wątpliwości wyrażane przez rodzimy przemysł – nastawiony sceptycznie.

CZYTAJ TAKŻE:Czy Polska będzie klimatycznym hamulcowym?

Plan ma zatwierdzić Rada Europejska, czyli grono przywódców 28 państw UE. Kieruje się ona zasadą jednomyślności, a do tej brakowało jeszcze kilku państw naszego regionu, w tym Polski. Warszawa nie odrzuciła jednak wprost pomysłu. – Porozumienie paryskie wyznacza obecnie obowiązujące cele i na zaostrzenie na razie nie dajemy zgody – powiedział przed szczytem premier Mateusz Morawiecki. Porozumienie paryskie podpisane w 2015 r. zobowiązało sygnatariuszy do zatrzymania globalnego ocieplenia na poziomie 2 st. Celsjusza, a w razie możliwości 1,5 stopnia. Jednak organizacje środowiskowe twierdzą, że obecnie przyjęte instrumenty doprowadzą do wzrostu temperatury o 3 stopnie.

""

materiały prasowe

energia.rp.pl

Warunki dotyczące ewentualnych mechanizmów kompensacyjnych dla państw czlonkowskich, regionów i branż muszą być bardzo ściśle określone i tego właśnie brakowało premierowi w projekcie dokumentu końcowego. – Nie wystarcza nam sformułowanie dotyczące sprawiedliwej i odpowiedzialnej transformacji energetycznej, bo jeśli mówimy o sprawiedliwej, to warto podkreślić, że już dzisiaj w kontekście konsumpcji energii kraje Europy Zachodniej konsumują niekiedy dwa razy więcej energii na mieszkańca niż Polska, tylko dokonują przesunięcia produkcji najczęściej do Azji lub innych krajów świata – powiedział Morawiecki. Polska obawia się też, że neutralność klimatyczna w 2050 r. oznaczałaby konieczność zrewidowania celu na 2030 r. Obecny mówi o redukcji emisji CO2 o 40 proc. w porównaniu z poziomem z 1990 r., ale organizacje środowiskowe apelują o podniesienie go do 65 proc. – Myślę, że Polska nie zawetuje porozumienia. Pracują już nad nią inne kraje Grupy Wyszehradzkiej – mówił nieoficjalnie wysoki rangą unijny dyplomata. Węgry i Słowacja wprost popierają neutralność klimatyczną. Sceptyczny jest premier Czech Andrej Babis, ale jego pozycja jest osłabiona przez oskarżenia o nadużycia finansowe.